wtorek, 4 września 2012

2. Wszystko idzie nie tak

Dźwięki melodii brzmiały w jego uszach powodując, że czuł się trochę jak w transie. Chwilę później brzmienia się zmieniły. Stojąca przed nim Chelsea nagle cofnęła się w stronę kilku innych tańczących osób. Tłum zgęstniał. Wszyscy stojący do tej pory na parkiecie zaczęli się nagle cofać, a on sam pchnięty przez kogoś nagle stał w tłumie przyglądając co się dzieje.
Na środku dostrzegł grupę młodych ludzi – dokładnie tych z którymi siedział przy stole.
-To flashmob? - doskoczył do niego Carlos, a kobieta stojąca obok odpowiedziała.
-Oni tak zawsze.
David wychylił się ponad tłum chcąc dojrzeć co się dzieje.
Występ trwał dosłownie chwilę, ale obserwował jak młoda, niska dziewczyna porusza się po parkiecie. Ich układ był niesamowity, chociaż w tej chwili Villa nie wiedział czy mógł trzeźwo ocenić pokaz, bo najwyraźniej ta młoda brunetka sprawiła, że był trochę oszołomiony. Obserwował jak płynnie i z wrodzoną gracją porusza się, uśmiecha i sprawia wrażenie szczęśliwej. Sprawia. Dopiero teraz zauważył mały grymas zmęczenia kontrastujący z lekkością i gracją z jaką się poruszała.
Chwilę później poczuł jak Puyol szturcha go w ramię i wskazuje w jej stronę.
Dopiero teraz zauważył, że dziewczyna gdzieś umknęła.
-Wyszła bokiem – kumpel powiedział mu na ucho i pociągnął w inną stronę.
Znaleźli ją chwilę później. Siedziała na schodach przy tylnym wyjściu, oparta o ścianę. Oczy miała zamknięte i oddychała spokojnie.
-Wszystko w porządku? - spytał na co dziewczyna niechętnie kiwnęła głową przecząco – Chodź, odwieziemy cię.
Pomógł jej wstać.

Nikt nie zwrócił uwagi na trzy osoby wychodzące wyjściem i nawet ochroniarz który w końcu skupił się na pokazach grupy tanecznej miał gdzieś ludzi kręcących się przy wejściu.
Cruz miała szczerą nadzieję, że piłkarze dadzą jej spokój. Nie chciała by wszystko wyglądało tak jak teraz. Ona słaba, rozklejająca się dziewczyna która musi wrócić do domu. Nie chciała im nawet pokazywać gdzie mieszka.
-Wrócę sama – powiedziała szukając w torebce kluczy do samochodu, który dziś rano pożyczyła od Idoyi.
-Nawet nie ma mowy – zaśmiał się David przez co sprawił, że trochę się przestraszyła. Był zbyt odważny i pewny siebie.
-Jestem samochodem – pomachała im kluczami.
-A my ludźmi – prychnął Victor, który wraz zresztą graczy pojawił się przed klubem – Możemy cię odprowadzić na piechotkę, spacerkiem, a samochód weźmiesz kiedy indziej.
Spojrzała na nich zdziwiona. Czego oni wszyscy właściwie od niej chcieli.
-Czemu kopnął mnie taki zaszczyt że wybraliście sobie na swój cel właśnie mnie? - jęknęła.
Kilku chłopaków zachichotało radośnie, a chwilę później poczuła jak ktoś łapie ją za rękaw i ciągnie za resztą.

-Boli Cię jeszcze – usłyszała nad uchem głos bruneta. Pokiwała przecząco głową, chociaż gdzieś tam nadal czuła nieprzyjemny ból – To dobrze.
Uśmiechnęła się lekko na widok jego uśmiechniętej twarzy, ale chwilę później otrząsnęła się i znów zapatrzyła przed siebie.
Szli uliczkami w stronę centrum. Jej dom był niedaleko, ale wcale nie miała ochoty ich tam spraszać bo z tego co widziała, byli w stanie nie kończyć swojej wędrówki.
-Byłaś dziś niesamowita – Villa pojawił się ponownie obok niej i objął ją ramieniem.
-Jesteś pijany – odepchnęła go z uśmiechem i dołączyła do najniższego piłkarza idącego na przodzie.
-Cześć – uśmiechnęła się.
-Jestem Leo - Brunet odpowiedział jej tym samym i uścisnął jej rękę widząc, że dziewczyna niezbyt ogarnia kim jest kto w piłce nożnej.
-Przepraszam – jęknęła – obiecuję, że się jeszcze wszystkiego nauczę. Może kiedyś dostrzeżesz mnie jeszcze na trybunach, ale to jeszcze za wcześnie.
-Naprawdę było by miło. Pewnie David ci to zaproponuje, prędzej czy później – powiedział na co dziewczyna wywróciła oczami.
-Przestań, naprawdę mnie to nie interesuje – trzepnęła go w ramię – Możesz mu to powiedzieć.
-To David Villa, on nie odpuszcza – uśmiechnął się.
Nie odpowiedziała nie chcąc kontynuować tematu. Tak jak wcześniej wspomniała nie była zainteresowana jakimkolwiek związkiem w szczególności, że miała zaledwie dziewiętnaście lat.
-To tutaj – zatrzymała się wskazując na małą uliczkę – Na końcu jest mój dom. Dalej trafię sama.
Piłkarze niechętnie przerwali wędrówkę , a przez kolejne dziesięć minut starała się wytłumaczyć im, że nie muszą odprowadzać jej pod same drzwi.
-Bądź grzeczna – uściskał ją lekko podchmielony Xavi – jesteśmy w kontakcie... w sprawie tej kawy z Dave
Kiwnęła mu głową chcąc się go jak najszybciej pozbyć.
-Zobaczymy panie adwokacie -uśmiechnęła się lekko i ruszyła do siebie.

O dziesiątej czekał ich całodzienny trening. Od momentu w którym się przebudził miał ochotę zrobić krzywdę i Puyolowi i Xaviemu, którzy go wczoraj nie przypilnowali.
-Zachowałem się jak idiota – powiedział gdy cała La Roja wychodziła właśnie na boisko, a on jako kontuzjowany towarzyszył im w dresie – Od dziś nie piję.
-Byłeś uroczy – zaśmiał się Ramos z Ikerem, którzy pojawili się obok nich.
Złapał dwóch kumpli za koszulki i pociągnął na bok.
-Widzieliście? - warknął.
-Chłopie co jest? Aż tak cię to rusza? - Hernandes uśmiechnął się cwaniacko- Ale fakt tańczyła super.
-Idiota! A ja jak ten idiota... - jęknął -Ile ona może mieć lat? Dwadzieścia kilka?
-To prawie jak pedofilia – obok nich pojawił się Gerard, ale dość szybko uciekł pod groźbą mordu ze strony Villi.
-Słuchaj – Xavi poklepał go po ramieniu – co ci szkodzi, spróbuj się z nią skontaktować. Możemy dziś jechać do niej, mamy też numer telefonu. Nie odmówi takiemu przystojniakowi jak ty...
-Ale to nie o to chodzi! - Dopiero co rozwodzę się z Patricią, a dziewczynki?
-Twój cyrk David, jesteś dużym chłopcem, ale pamiętaj, że wciąż chłopcem – uśmiechnął się radośnie Puyol.
-Villa – usłyszeli donośny głos del Bosque – nie zagaduj mi graczy. Panowie ruszać się!

Przez resztę dnia nie wiedział co miał zrobić. Siedząc przez kilka godzin na murawie i obserwując trening, głowę miał zaprzątniętą wczorajszym wieczorem. Boże jaki był głupi, powinien się opamiętać i skupić na grze. Jeśli dobrze pójdzie, może jednak powołają go jeszcze do kadry. Euro zbliżało się wielkimi krokami i istniała szansa, że jeszcze się uda.
Wtedy nie będzie miał w głowie żadnej brunetki, a co lepsze znowu będzie grał.
-David, pozwól na moment – głos lekarza wyrwał go z zadumy. Skierowali się do gabinetu wewnątrz budynku – połóż się.
Wykonał polecenia, na co lekarz zabrał się za obserwację nogi. Wpatrywał się w sufit, obserwując lekko migającą jedną z żarówek podczas gdy lekarz wykonywał z jego nogą różne kombinacje i ułożenia.
-Wygląda co raz lepiej – powiedział starszy mężczyzna.
-Cieszę się, wciąż mam nadzieję na powrót do gry – powiedział podnosząc się z kozetki, dopiero teraz zauważył Pio, trenera osobistego napastników siedzącego w rogu gabinetu i przyglądającemu się jakimś papierom.
-To dobrze, że masz co raz lepszy humor Villa... - powiedział podnosząc się z fotela i zdejmując okulary z nosa.
-Widzisz jednak mój drogi – odezwał się teraz lekarz -zadecydowaliśmy całą radą, że tak naprawdę nie jesteś w stanie zagrać już na euro.
Brunet zamrugał kilkakrotnie. Nie zagra?
-Ale.. - zająknął się zdziwiony nagłym obrotem spraw – Przecież mówiliście, że już wszystko w porządku. Trenuję sam i nawet miałem kilka krótkich lekkich treningów.
-To nie tak, że nie dał byś rady, ale zrozum Villa. Jesteś dla nas zbyt cenny. Możesz zagrać ale po jednym meczu wrócisz z kontuzją na kolejne pół roku. Lepiej zaleczyć nogę i już na zawsze zapomnieć o tym co było.
Jego zdziwienie w jednej chwili przerodziło się w gniew. Był zawiedziony tym co usłyszał, ponieważ od dłuższego czasu media trąbiły o jego powrocie i przywykł do tej myśli, z nadzieją czekając na najbliższy mecz.
-Rozmawialiśmy z Pepem Guardiolą, sam powiedział, że chce byś po euro wrócił na boisko. Jeśli na nim zgrasz, zamiast do Barcelony wrócisz znowu na rehabilitację.
Zły zsunął z łóżka i założył bluzę od dresu. Nie miał zamiaru dyskutować z trenerem, ani z nikim wokół, ale czuł się strasznie poszkodowany. Miał cichą nadzieję, że znowu będzie mógł uczestniczyć w życiu klubu, ale po raz kolejny został z niego wykluczony. Najpierw Klub, potem reprezentacja, w międzyczasie jeszcze Patricia i córeczki. Zostaje ponownie sam, a oni wszyscy będą daleko.
Nie miał zamiaru z nikim rozmawiać. Wychodząc ponownie na murawę skierował się jedynie w stronę swoich rzeczy mijając zdziwionych kumpli. Wziął torbę i skierował od razu do samochodu. Nie chciał przebywać w tym miejscu ani chwili dłużej, przynajmniej dopóki nie ochłonie.
Odpalając silnik swojego srebrnego Audi czuł jak ryk silnika wzmaga jego uczucie żalu. Nie miał pojęcia gdzie jechać, ale na pewno nie do swojego pustego mieszkania.
Wyjął telefon i wykręcił dawno zapisany już numer.
-Cześć, tu David – powiedział zły – nie, nie! Proszę nie rozłączaj się! Potrzebuję pogadać.


______________________________________________

To straszne, ale naprawdę nie wiedziałam jak pociągnąć ten rozdział. Na następne mam pomysł, ale na ten to jakaś porażka. No nic. Obiecuję poprawę ;)

E D I T 6.09, 21:02
Powiem wam coś w sekrecie... :> Właśnie skończyłam pisać następny rozdział... Ale nie dodam go zbyt szybko. Nie będę robić tłoku. Biorę się za odpoczynek :)

5 komentarzy:

  1. bardzo ciekawy rozdział. najlepsze były teksty, gdy piłkarze dogadywali Davidowi. biedny Villa! nie ma wsparcia wśród swoich kolegów! ciekawe, jak potoczą się losy Pepity i Davida. jest bardzo interesujące, gdyż dzieli ich wielka różnica wieku. czekam na kolejny rozdział.
    [empty-pain.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie porażka! Mnie się podobał ;) No również zastanawia mnie ich dalsza historia, bo to w końcu dwanaście lat różnicy... No cóż, nie pozostaje mi nic innego, tylko zaczekać na kolejny wspaniały rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na pierwszy rozdział na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ ;) Liczę na opinię zawartą w komentarzu ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo współczuje Davidowi, który nie mógł pojechać na Euro. To na pewno musiała być dla Niego okropna wiadomość.. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne opowiadanie :> oczywiście ja uwielbiam fragmenty w których jest moje skarbie Leo. Informuj mnie o NN na gg: 32262603. Albo na blogach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń