niedziela, 31 marca 2013

2. Poznaj ciocię Chelsea

 *Dziękuję za kłamstwo, przez chwilę było miło*

Jego wzrok od paru minut był nie uchwytny. Widział, że Chelsea również próbuje ogarnąć tą sytuację, dlatego nie wiedział jak ma zareagować.Jeszcze parę minut temu miał wszystko, ją, przyszlość i miłość, a teraz w ułamku sekundy stracił grunt pod stopami.
-Możesz. Mi. To. Wyjaśnić? - wychrypiał starając się zachować resztki opanowania. Gdy tylko brunetka otworzyła usta by coś powiedzieć poczuł jak zalewa go krew - Nie kurwa, może jednak nie chcę nic słyszeć.
Wyskoczył z łóżka i złapał za swoje dżinsy.
-David, poczekaj - jęknęła starając się go zatrzymać, ale jego wściekłość przerodziła się w wybuch. Kurwa, dlaczego tak to go ruszało? Nawet nie chciał słyszeć jej wyjaśnień - Chcę to wyjaśnić!
-Co chcesz wyjaśnić! - warknął w jej stronę nakładając przez głowę bluzkę - Jesteś mężatką?!
Stanął z nią twarzą w twarz piorunując ją wzrokiem. W jej oczach dostrzegł łzy.
-To nie tak jak myślisz... - załkała starając się opanować sytuację.
-Jesteś czy nie?
-Nie... - zbliżyła się do niego starając się zachować spokój - To znaczy tak, ale...
-Kurwa! - warknął i wyrwał ramię z jej uścisku. Złapał za spodnie i koszulkę i cisnął w dziewczynę - spieprzaj stąd rozumiesz? Nie chcę cię tu więcej widzieć.
Odwrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami łazienki głośno trzaskając drzwiami.     Oparł się o umywalkę starając się pozbierać myśli. Jeszcze nikt tak nie zranił jego uczuć. Jeszcze nikt nie doprowadził go na taką krawędź wytrzymałości. Wiadomość, że dziewczyna w której wbrew swoim oczekiwaniom się zadużył miała męża. Nawet nie potrafił tego zrozumieć. Z jakiej niby cholernej okazji. Przemył twarz zimną wodą aby ochłonąć.
Kiedy kwadrans później pojawił się w salonie, zdał sobie sprawę że jest sam. Poczuł się wycieńczony całą sytuacją i jedyne o czym marzył to już nigdy nie wyjść z tego mieszkania na światło dzienne. Usłyszał jak jego komórka, do tej pory szczelnie ukryta w kieszeni kurtki zaczęła wydzwaniać.
-Cześć Xavi - mruknął cicho kierując się do salonu i rozsiadając się na skórzanej białej kanapie.
-Cześć staruszku - usłyszał jak zawsze radosny głos przyjaciela - Jestem przejazdem niedaleko ciebie.
Zmarszczył nieco brwi. Xavi był jego najlepszym kumplem, ale miał teraz zły humor i mógłby tylko zepsuć im tą chwilę przyjaznego spotkania.
-Co jest stary?
-Nic - westchnął przeciągle. Myśl o tym co zrobiła Chelsea nadal nie mogłą przestać mącić mu w głowie.
-Skoro proponuję ci spotkanie, a ty nie jesteś tym uradowany to znaczy, że albo mam sprzeczne informacje co do tego czy faktycznie lubisz mnie jak przyjaciela... albo rzuciła cię laska.
-Oczywiście, że to drugie - warknął - ale to gorsza sytuacja, bo to trochę tak jakbym to ja...
-Rzuciłeś Chelsea? - przerwał mu bramkarz Liverpoolu, lecz na chwilę zamilkł - stary, to ty miałeś w ogóle z nią byłeś?
-Fantastycznie Xavi! - syknął do słuchawki, a ten roześmiał się głośno.
-Dobra, żartowałem! Będę u ciebie za kwadrans - rozłączył się pierwszy.

Spojrzała w radosne tęczówki Idoyi, która w radosnej aurze kręciła się po ogromnym domu. Wyglądała kwitnąco więc to jeszcze bardziej wprawiło ją w zdziwienie. Jednocześnie czuła zachwyt nad tym na jaką piękną kobietą stała się niegdyś jej przyjaciółka.
-Nie potrzebuję kasy Chelsea - zawołała nadl nie przestając się uśmiechać. Postawiła przed nią szklankę z lemoniadą. Chwilę później ich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi, a w korytarzu dostrzegły małą drobną, starszą kobietkę i dziecięcy wózek spacerowy - Już są.
Blondynka pognała do przedpokoju. Przez chwilę rozmawiała z kobietą po czym pożegnały się, a blondynka zajrzała do wózka. Nie przestając przemawiać schyliła się by wyciągnąć z pojazdu małe zawiniątko.
-Chcę abyś poznała moje słoneczko - Chelsea zamrugała kilkakrotnie - To mój mały książę. Ma na imię Dev.
Brunetka nachyliła się do malutkiego dziecka spoczywającego na kolanach przyjaciółki.
-Masz dziecko? - spytała nieco zbita z tropu przyglądając się małemu dziecku spoczywającemu na jej kolanach. Nie był już niemowlęciem, a raczej troszkę większym brzdącem. Miał jasne płowe włoski i wyglądał jak aniołek. Starała się to ogarnąć myślami.
-Ile on ma?
-Dev za miesiąc skończy dwa latka - uśmiechnęła się czule do synka - jest już bardzo duży.
Brunetka nie mogła oderwać od niego spojrzenia. Miał dwa lata?
-Czyli byłaś w ciąży już jak ja...
Pokiwała głową. Nadal nie mogła pojąć tego jak blondynka jest dumna ze swojego maleństwa.
-Byłam dokładnie w czwartym miesiącu jak wyjeżdżałaś, ale umówmy się miałaś głowę tak zajętą pewnym piłkarzem, że nie w było ci dane tego zauważyć...
Poczuła się podle.
-Strasznie cię przepraszam! - zawołała wywołując tym samym śmiech dziewczyny.
-Nie przepraszaj mnie mała - Idoya pogłaskała synka po główce - Dev, poznaj ciocię Chelsea.
Pomogły mu zdjąć kurteczkę i buty.
-Widzisz moja droga, dlatego właśnie skoro masz tu zamieszkać chciałabym abyś pomogła mi przynajmniej przy dzieciach.
Cruz podniosła zdziwiony wzrok znad filiżanki. Nie dane jej było nawet odpowiedzieć kiedy jej uszu dobiegł płacz dziecka. Zamrugała kilkakrotnie.
-Dziećmi?
Blondynka mrugnęła do niej znacząco i wyszła z salonu. Uwielbiała nowinki, ale musiała przyznać, że nieobecność dwa lata w kraju wprawiała ją z każdą chwilą w co raz to większe osłupienie.
Nie minęło kilka minut gdy do salonu wróciła blondynka na rękach trzymając zawiniątko. Przez chwilę wpatrywała się w malutką tym razem delikatną główkę niemowlęcia.
-To jest Sara - powiedziała tym razem nieco ciszej mama, starając się uspokoić córkę.

Xavi zjawił się jednak prawie godzinę później, a mimo to Villa nie zmienił swojej pozycji, dalej oblegając kanapę. Hernandez pojawił się jednak z piwem na wyposażeniu doskonale wiedząc, że bez tego nie ma rusz, aby coś wyciągnąć z kumpla.
-Możemy pomilczeć - mruknął nieco rozbawiony sytuacją w której zastał napastnika - ale to będzie raczej jak z jakiegoś mdłego filmu.
Nie do końca wierzył, że coś co stało się między nim, a Chelsea było konfliktem na amen.
Podał kumplowi butelkę z chłodnym napojem. Siódemka upiła spory łyk i spojrzała na niego z miną zbitego psa.
Maestro nie należał do osób z natury dobrze odgadującyhch ludzką psychikę, ale wiedział, że Villę porządnie gryzie sumienie. Wczorajszego wieczora jednak, kiedy to wylądowali w klubie, w którym krew napastnika zabuzowała na widok pięknej brunetki, a następnie w czułych objęciach pożegnali się z resztą drużyny, Xavi był przekonany, że David w końcu zacznie żyć pełnią życia.
Teraz jednak zwątpił w swoje prorocze umiejętności.
-Stary, ciągle cię boli ta różnica wieku? - upił łyk piwa i zasiadł w fotelu wyciągając nogina stół - Chodzi o seks?
Wzrok jego kumpla powędrował w stronę dłoni, a na jego twarzy pojawił się grymas.
-Panna Chelsea Pepita... - odezwał się niższym głosem - a może właściwie powinienem powiedzieć Pani? Podczas pobytu w Stanach wygłosiła przysięgę, a także przyjęła sakrament przyjmując równocześnie nowe nazwisko.
Cała zawartość piwa którą właśnie wlał do ust, poleciała strumieniem na ziemię.
-Ona ma męża? - wycharczał między łapaniem oddechu, na co brunet pokiwał głową - O kurwa.
-O kurwa? Tylko tyle stary? Ja pierdolę, ja tu mam ciągle wahania o to czy ja, stara dupa ma prawo jeszcze walczyć o serce tak fantastycznej dla mnie dziewczyny, a tu się okazuje, że ona ot tak sobie wyszła za mąż...
-Jesteś tego pewien? - Xavi zamrugał kilkakrotnie - Może to jakaś pomyłka.
-Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć - mężczyzna ukrył twarz w dłoniach - Aż żal mi samego siebie. Faceci się tak nie zachowują, ale ja naprawdę zwariowałem na jej punkcie Xavi.
Pokiwał głową doskonale go rozumiejąc.
-Faktycznie ciężki przypadek. Przyznam, że trochę mnie zagiąłeś.

Poczuła jak łzy ciekną jej po policzkach kiedy jej uszu doszło imię piłkarza Barcelony. Szybkim ruchem starła z policzka slad, jednak stojaca nieopodal blondynka szybko to zauważyła. Trzymając na rękach małą przysiadła na skraju kanapy.
-Co jest mała? - spytała dalej kołysząc córeczkę. Chelsea uśmiechnęła się sama do siebie. To pieszczotliwe zwracanie się do niej jako mała bardzo ją bawiło. Kiedyś jednak kiedy to tworzyli zgraną paczkę i wszyscy mieszkali w tym domu, faktycznie była tą najmłodszą i miała zaledwie osiemnaście lat - Coś z tym piłkarzem?
Przez chwilę się wachała, jednak po chwili potrząsnęła przecząco głową.
-To ze mną jest problem Iddy - poczuła, że nie może dłużej skrywać łez. Nie dane jej było jednak powiedzieć o co chodzi, bo ich uszu dobiegł odgłos pukania do drzwi.
Parę sekund później w korytarzu dostrzegła niskiego mężczyznę.
-Xavi? - spytała ocierając wierzchem dłoni policzki i łapiąc nerwowo powietrze.
-Strasznie przepraszam - piłakrz zwrócił się do lekko zdziwionej blondynki stojącej nieopodal po czym zwrócił się bezpośrednio do niej - Zwariowałaś?
-Hej! - zawołała Idoya starając się zatrzymać gościa - Odpuść jej!
-Czemu mu to zrobiłaś? - nie odpuszczał. Poczuła jak fala bezsilności zalewa ją i ukryła twarz w dłoniach.
-Zostaw ją w spokoju... - odezwała się blondynka - Nie rozumiesz?
-Może to wy nie rozumiecie, ale w centrum, w pustym mieszkaniu siedzi mój wściekły kumpel. Wykorzystałaś go, a następnie spieprzyłaś mu życie.
-To wcale nie tak... - szepnęła - Nie znasz całej prawdy więc mnie nie oceniaj, słyszysz?
Brunet nigdy nie był taki wzburzony.
-Oczywiście, że słyszę! - mruknął - To może łaskawie mi opowiesz radosną historię o twoim ożenku...
-Masz męża? - przerwała mu Idoya powodując śmiech u Hernandeza.
-Jej też nie zamierzałaś powiedzieć? Jak było? Były kwiaty? Róże czy może lilie? Powiesz mi prawdę?
Spojrzała w jego rozzłoszczone tęczówki. Nigdy nie przypuszczała, że zobaczy go kiedyś w takim stanie. Maestro był przecież najłagodniejszym człowiekiem na całej kuli ziemskiej. Przymknęła oczy starając się wyrównać oddech.
-Nie mogę ci powiedzieć...
-Fantastycznie! - warknął - Szkoda tylko, że w takim razie odważyłaś się tutaj wrócić!
Oczywiście jego słowa zadały jej ogromny ból, jednak doskonale zdawała sobie sprawę, że przyjeżdżając tutaj z tak burzliwą biografią mogła ściągnąć na siebie i innych tylko kłopoty.Nie była w stanie odpowiedzieć piłkarzowi żadnym innym zdaniem. Słyszała, jak najmocniej przeprasza jej przyjaciółkę za swój wybuch a następnie po cichu opuszcza pomieszczenie. Dokładnie w momencie kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwiami jej emocję wzięły górę, a z jej ust wydarł się szloch. Zatopiła twarz w dłoniach starając się opanować napływające łzy. Poczuła jak ręka dziewczyny delikatnie gładzi jej włosy, sprawiając, że po jakimś czasie odetchnęła z ulgą.
Oczywiście miała burzliwą chwilę, ale musiała wszystko naprawić. Pytanie które jednak nasuwało się cały czas, to jak miała to niby zrobić?

_________________________
Mamy święta w bieli, a ja właśnie złapałam trochę natchnienia.

Nowy rozdział pojawił się również na:  una-manana

8 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy rozdział! Sytuacja jest na serio bardzo dziwna! Tym bardziej, że Chelsea ma jakieś tajemnice i męża! Poza tym swoim zachowaniem skrzywdziła Davida. Szkoda mi go na serio, bo widać, że się zaangażował! Przynajmniej wiadomo, że dziewczyna czuje coś do piłkarza! Gdyby tak nie było to na pewno nie poszłaby z nim do łóżka! Podoba mi się rozzłoszczony Xavi! Takiego to ja go jeszcze nie widziałam! Czekam na kolejny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozzłoszczony Xavi, to jakieś takie abstrakcyjne lekko :D No a Chelsea jest lekko tajemnicza, podoba mi się to, aczkolwiek posiadanie męża już mniej :D
    Podobnie jak moja przedpiśczyni, czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;> wogóle się nie dziwie, że David się wściekł. I chciałabym poznać jej tajemnice. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wkurzony Xavi.. To musiało być coś! Szkoda mi Davida. Widać, że facet ją naprawdę kocha, a ta wyszła za mąż. Tylko jeszcze nie wiemy jak to u niej jest, więc czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chelsea dziwnie postępuje. Powinna komuś powiedzieć o wszystkim, wyjaśnić. Między innymi dlatego, że my też chcemy się o tym dowiedzieć!
    Szkoda mi Davida ;( On faktycznie ją kocha, noo!
    Wkurzony Hernandez? Ooo, coś nowego!
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Xavi zły nie umiem sobie tego wyobrazić...
    Ciekawe czemu ona nie może tego wyjaśnić... hmmm...
    Biedny Villa żal mi go strasznie, ja tu płacze przez to ;C
    Czekam na szybki next i na pomyślne wyjaśnienie sprawy :*
    Zapraszam na nowość na http://zycie-to-decyzje.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. 1. Xavi robi WRRRRR xD
    2. żeby mnie tak David kochał....
    3. czy ja dobrze przeczytałam MĄŻ????
    4. końcówka piorunująca:)))

    zapraszam na 1
    fuck-off-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe, co tam się wydarzyło... Mam nadzieję, że Chelsea ma jakieś racjonalne wytłumaczenie tej sytuacji i David pozwoli jej wszystko wytłumaczyć...

    OdpowiedzUsuń