Nie miała pojęcia, o co mogło by mu
chodzić. Nie miała ochoty się z nim widzieć, ani spotykać, ale
podświadomość podpowiadała jej by się zgodziła. Umówiła
się z nim za dziesięć minut tam gdzie rozstali się poprzedniego
wieczoru i gdy jego srebrne audi z piskiem opon zaparkowało w
wąskiej uliczce, ona czekała na niego siedząc na krawężniku.
Ubrana była w bluzę z kapturem, dżinsy i trampki i wyglądała jak
zwykła nastolatka. Przez chwilę się zawahał, ale gdy wyłapał we
wstecznym lusterku jej wzrok, zgasił silnik i wysiadł z auta.
-Strasznie Cię przepraszam. Nie
potrzebnie zawracam ci głowę- powiedział siadając obok niej.
Dziewczyna nie odpowiedziała mu jak gdyby zgadzała się z jego
słowami – Pewnie cię to nie obchodzi, ale porostu jestem zły.
Nie będę grał na Euro.
Wypuściła powietrze z płuc.
-Na piłce to ja się nie znam –
jęknęła i wróciła do grzebania patykiem w piasku.
-Myślałem, że już wszystko w
porządku, a tu mi takie odwalają.
-Naprawdę nie wiem jak cię pocieszyć
– powiedziała dotykając jego ramienia. Mężczyzna ukrył twarz w
dłoniach – Może możesz pogadać z rodziną. Masz żonę...
Roześmiał się z sarkazmem.
-Nie ważne – pokręcił przecząco
głową i wstał – Przepraszam, że zawracam Ci głowę.
Był rozgoryczony, ale nie miał
zamiaru się nad sobą użalać, dlatego skierował się prosto do
auta. Kątem oka widział, że brunetka pozostała w niezmienionej
pozycji na chodniku, ale i to go nie powstrzymało. Auto ruszyło, a
on postanowił jechać do domu.
Siedziała na chodniku jeszcze przez
kilka minut, nie wiedząc co zrobić. Może i zachowała się
niestosownie, ale nie chciała mieszać się w nie swoje sprawy.
Telefon ponownie się rozdzwonił, a na
wyświetlaczu pojawił się nieznany numer.
-Tu Xavi, pamiętasz jeszcze? -
usłyszała w słuchawce radosny głos.
-Trudno nie pamiętać – przyznała
szczerze – Czego dusza pragnie.
-Właściwie, dzwonie tak po prostu.
-Rozumiem – przytaknęła – Ale
wybacz, rozmawiałam dzisiaj już z twoim przyjacielem.
-Z Villą? Dzwonił?
-Był u mnie, pokrzyczał i zniknął.
Wybacz, ale to chyba nie najlepszy pomysł byśmy rozmawiali.
Właściwie nawet mnie nie znacie.
-Może dlatego wydawałaś mu się
odpowiednią osobą.
Nie odpowiedziała.
-Wiesz co się stało?
-Nie jedzie na Euro – odpowiedziała
nie chcąc kontynuować. Usłyszała w słuchawce ciche jęknięcie –
Jest załamany, ale chyba go bardzo wkurzyłam bo wspomniałam o
żonie.
-Aj.
-Dokładnie.
-Są w czasie rozwodu – powiedział –
Słuchaj, co robisz jutro?
-Nie -odpowiedziała automatycznie –
Nie mam zamiaru nigdzie z wami iść. Nie uważasz tego za
niestosowne? Chociażby z powodu dzielącej nas różnicy
wieku.
-Ile masz lat?
-To nie ma znaczenia. Dużo mniej niż
myślisz.
Ranek był bardzo ciężki. Miała
wstać dużo wcześniej ale zmęczenie z kilku dni dało jej się we
znaki. Budzik dzwonił niemiłosiernie, ale i to nie sprawiło, że
się obudziła. Gdy wstała była godzina dziesiąta. W mieszkaniu
nie było słychać żadnej krzątaniny, ale i to jej nie zdziwiło.
Jej współlokatorzy byli równocześnie tancerzami z jej
drużyny i również tak jak ona tańczyli w klubie, dlatego
ich życie stało się po części życiem nocnym. Jeszcze wszyscy
spali – była to godzina w której wszyscy znajdowali się
jeszcze gdzieś w głębokim śnie.
Weszła do kuchni nalewając sobie
kubek gorącej kawy i siadając przy stole. Poranna gazeta leżała
już na stole, zapewne przyniesiona z podwórka o świcie przez
któregoś z współlokatorów.
Ze znudzeniem przeglądała strony
starając się przywołać swoje ciało i umysł do trybu dziennego.
Nagle jej uwagę przykuł dział sportowy, który od góry
do dołu oznaczony był różnymi zdjęciami.
Jej zdjęciami. Na każdym zdjęciu
była w towarzystwie piłkarzy. Osoba trzecia by jej nie rozpoznała,
ale ona zbyt dobrze kojarzyła czas i miejsce. Przedmiotem całego
artykułu było zamieszanie które ona wprowadziła. Fakt, że
pojawiła się na drodze paparazzich nie przeszkadzał mediom w
ogóle, ale próba dopasowania jej osoby do
któregokolwiek z piłkarzy okazała się krępująca.
CZYJA TO DZIEWCZYNA?
Głosił napis na samej górze.
Jednak zdjęcia wyrażały więcej. Na jednym w parze z Messim, na
innym otoczona ręką Villi, innym razem zaś tańcząca z nim lub z
Valdesem, zaraz potem śmiejąca się do Xaviego.
Jęknęła zniesmaczona wizerunkiem
jakim została opisana przez media, a przed którym właśnie
uciekała. Miała ochotę zabić każdego z graczy z osobna.
Usłyszała pukanie do drzwi
frontowych, dlatego zarzuciła na siebie sweter leżący na oparciu
krzesła i ruszyła by otworzyć.
Jakież było jej zdziwienie gdy
ujrzała w nich tak często widywane ostatnimi czasy twarze.
-Co wy tu robicie? - jęknęła gdy
zobaczyła jak próbują się do niej ładnie szczerzyć –
Skąd wiecie gdzie mieszkam!
-To ostatni dom do którego
zapukaliśmy więc innego wyboru już nie mieliśmy – odpowiedział
radośnie Carlos wpychając się do środka.
-Zwariowaliście?! - Zawołała
najciszej jak potrafiła, ponieważ nie chciała nikogo obudzić. Nie
miała zamiaru nikomu się tłumaczyć z obecności piłkarzy, ale ci
postanowili sami się obrządzić i od razu poszli do kuchni –
Pukaliście do każdego domu?!
-Widzę, że czytałaś dzisiejszą
poranną gazetę? - zaśmiał się Fabregas siadając obok Pique,
Puyola i Villi – najspokojniejszego i najbardziej skruszonego z
całej piątki.
-No i jak sądzisz Mała? Który
z nich jest tym konkretnym – zawołał Hernandez.
Zatrzasnęła im gazetę przed nosem i
wyjęła mu swoją kawę z rąk.
-Nie powinno was tutaj być –
powiedziała bezsilnie, ale żaden z nich nie odpowiedział – A
teraz mnie posłuchajcie. Pójdę się ubrać. Wy posiedzicie
tutaj całkowicie bezszelestnie i poczekacie na mnie – wspomagała
się rękami jakby to miało im lepiej pomóc zrozumieć –
Kto tu ma więcej lat? Ja czy wy!
Była gotowa w piętnaście minut.
Włosy związała w koński ogon oraz postawiła na lekki makijaż.
Ubrała się w seledynowe rurki, sandałki i koszulę. W międzyczasie
nasłuchiwała czy jej goście robili coś konkretnego, ale usłyszała
jedynie dźwięk zbijanego naczynia, który spowodował, że
ponownie załamała ręce.
-Nie możecie chociaż przez chwilę
być cicho? -skarciła ich gdy tylko pojawiła się w kuchni.
Uśmiechnęli się do niej.
Postanowiła, że najlepiej będzie
jeśli szybko się stąd ulotnią. Nie miała zamiaru gadać ze
swoimi ludźmi dlatego dość szybko pchnęła całą piątkę w
stronę wyjścia.
-Gdzie idziemy? - u swojego boku
spostrzegła roześmianego Puyola.
-Właściwie to nie wiem –
powiedziała. Nie miała głównego celu. Przez jakąś chwilę
szli po prostu przed siebie, ale dość szybko dotarli do małego
parku kilka ulic od jej osiedla.
-Chciałem Cię przeprosić –
usłyszała nad swoim ramieniem głos Villi. Rozejrzała się dookoła
dostrzegając szczerzących się czterech piłkarzy gdzieś w oddali
przy fontannie. Spojrzała na bruneta.
-Nie gniewam się – wzruszyła
ramionami – Nie mam w zwyczaju się nawet złościć. Po prostu dla
ciebie piłka jest wszystkim.
Przytaknął. Dopiero teraz wyłapał,
że się do niego uśmiecha.
-I przepraszam za tą bandę –
wskazał brodą na czwórkę zbliżającą się w ich stronę.
Czuł się dobrze. Przez całą noc
zastanawiał się nad postanowieniem które wydała Rada i
jedyne do czego doszedł, to fakt, że zachował się w stosunku do
brunetki jak skończony idiota.
-Za dwa dni oni wszyscy wyjeżdżają –
powiedział uśmiechając się do kumpli – umrę z nudów.
-Nie umrzesz – klepnęła go w ramię
– Ja też jestem uziemiona.
Wskazała na swoje żebra.
-Wciąż bez zmian i na razie mogę
sobie darować jakiekolwiek tańce.
David podrapał się po kilkudniowym
zaroście i zapatrzył przed siebie. Przypomniało mu się jak
oglądał jej występ. Jej szczupłe i równocześnie
umięśnione ciało, delikatna uroda...
-Tańczysz pięknie – uśmiechnęła
się na jego słowa.
Przed nimi pojawiło się czterech
towarzyszy.
-No jak gołąbeczki. Zgoda? -
uśmiechali się bez przerwy, pokazując śnieżnobiałe zęby – To
dobrze, bo już się martwiliśmy, że nasza droga Chelsea będzie
pamiętliwa.
-Nie jestem pamiętliwa – obruszyła
się zakładając ręce na piersi i pokazując im język.
-A jaka jesteś? - Hernandez zajął
miejsce obok niej.
-To jakieś przeszpiegi? - zaśmiała
się – co byście chcieli wiedzieć?
-Jakich facetów wybierasz?
-prooooooszę – ukryła twarz w
dłoniach – tylko bez takich.
-No dawaj, dawaj! - próbowali ją
przekonać
-Na pewno nie posiadacie takich cech –
ruszyli alejką wśród drzew – przystojni...
-No raczej!
-uśmiechnięci!
-Owszem!
-A spontaniczni?
Cała czwórka przystanęła, a
ona im się przyjrzała.
-Oczywiście, że jesteśmy
spontaniczni prawda Dave? - zawołał Puyol. Chelsea udała, że ją
to nie rusza – Jeśli udowodnimy to zgodzisz się iść z Villą na
randkę?
Zamrugała kilkakrotnie i spuściła
wzrok. Nie przypuszczała, ze w ten sposób to wymyślą, a i
wcale nie miała ochoty na żadne randki. Piłkarze najwyraźniej
uznali to za zgodę, ponieważ gdy tylko podniosła wzrok biegli już
w stronę tłumu.
W ciągu kilku sekund zdezorientowana
obserwowała jak dopadają różne osoby i ruszają w radosny
taniec. Fabregas i Pique dobiegli do dwóch staruszek i porwali
je do wirującego walca. Jedna nawet próbowała zabić Cesca
parasolką, ale się nie dał. Villa oderwał jakąś kobietę od
wózka i pognał z nią w jakieś szalone tango. Xavi i Puyol
dorwali dwie koleżanki – brunetkę i blondynkę idące nieopodal,
które wręcz skakały ze szczęścia widząc twarze swoich
idoli.
Stała nie mogąc przestać się śmiać
obserwując ich poczynania. Nie minęły dwie minuty gdy w otoczeniu
oklasków i radosnych okrzyków dołączyli do niej z
powrotem, znów szczerząc się niczym przygłupy.
-No, to twój moment Villa –
zawołał Fabregas gdy podeszli. Ponownie sprawili, że poczuła się
głupio.
-Nie wiem czy to dobry pomysł –
powiedziała kopiący kamyk na ziemi – Chociażby dlatego, że
jestem od was dużo młodsza.
-Ile masz lat? - Cesc nachylił się w
jej stronę, za co oberwał od Gerarda.
-Kobiety o wiek się nie pyta idioto!
-Dziewiętnaście – odpowiedziała i
uśmiechnęła się do dwóch przyjaciół.
David nawet nie przypuszczał, że ma
tylko dziewiętnaście lat. Liczył, że może dwadzieścia kilka,
ale los jeszcze bardziej go zaskoczył. Przez chwilę się
zastanawiał, po czym uśmiechnął się lekko.
-To prawie tyle co my – zaśmiał się
lekko i mrugnął do niej. Do tej pory kumple po prostu go irytowali,
ale tak naprawdę? Co mu szkodziło? Zaczynało się Euro, a on miał
je spędzić w domu oglądając relacje na telewizorze. Może to
właśnie ta brunetka pozwoli mu spędzić czas przyjemniej –
Naprawdę będzie mi miło, gdybyś się zgodziła...
Zamrugała znowu i utkwiła w nim
wzrok. Nie tak wyobrażała sobie obrót tych zdarzeń, ale co
miała zrobić. Kiwnęła głową.
-Dobrze, pójdę z tobą na
randkę – uśmiechnęła się lekko, a czterech stojących obok
piłkarzy wydało okrzyk radości powodując że jeszcze bardziej się
zarumieniła.
_________________________________________________
No i proszę. Dodaję następny dopiero teraz mimo, że już od kilku dni mam go napisanego. Jestem tak zauroczona wszystkimi opowiadaniami które piszecie. Ostatnio nawet śnił mi się Cristiano Ronaldo! Matko Boska :D
W ciągu dwóch - trzech dni dodam coś na jo-mayte ;)
No w końcu się udało :D A i chłopaki są świrnięci, i za razem kochani :))
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział !
świetny rozdizał :> O matko, jakby mnie któryś z nich porwał w taki taniec to bym oszlała ze szczęścia :D randkę poprosze randkę :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńto cudownie, że Chelsea i David pójdą na randkę. piłkarze musieli się nieźle naparcować, by dziewczyna wreszcie powiedziała tak. muszę przyznać, że bardzo podoba mi się Twój blog oraz zamieszczone w nich teksty, które sprawiają, że się śmieję. jestem ciekawa kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńYaaay! Nareszcie się zgodziła, myślałam, że jeszcze jakiś czas go będzie tak zwodziła xD No... powiem, że pierwsza scena była nieco dziwna, chociaż bez wątpienia miała jakiś wpływ na ich relacje, prawda? :)
OdpowiedzUsuńu mnie tez nowość: estas-todos.blogspot.com
Rated
Zapraszam na nowy rozdział na: http://tiempo-para-todos.blogspot.com/ Liczę na opinię zawartą w komentarzu ;*
OdpowiedzUsuńNo Villa chyba będzie miał dobry humor... Jak czytałam twoją notkę to chciałam sobie wyobrazić jak chłopcy tańczyli z staruszkami ale jakoś ze śmiechu nie umiem... xD Oczywiście czekam na next i zapraszam do siebie na www.torresija.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTaniec z staruszkami powala :D Czyli Villa ma już zajęcie na Euro.. Jestem tego wszystkiego bardzo ciekawa. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuń