Dwa lata później...
Podniósł zdziwiony wzrok prosto na Ikera. Słowa bramkarza nieco go zdziwiły, ale w gruncie rzeczy pozytywnie. Wiedział, że mężczyzna już od dłużeszgo czasu przymierzał się do tego by wejść w zalegalizowany związek partnerski z hiszpańską prezenterką, ale najwyraźniej nie planowali tak rodzinnych okoliczności.
-Jestem przerażony jak diabli - zawołał bramkarz, a jego twarz mogła by robić teraz za otwartą księgę. Widok swojego dobrego kumpla z drużyny przestraszonego obecną sytuacją naprawdę go rozśmieszał - Stary ja będę ojcem!
Uśmiechnął się do niego lekko, ale wiedział, że to i tak nie wiele pomoże, bo facet wyraźnie przejął się swoją rolą. Klepnął go zamaszyście w ramię i wciągnął przez głowę koszulkę klubową.
-Jestem pewny Iker, że świetnie się spiszesz w swojej roli.
Do szatni zaczęli napływać kolejni gracze. Widok tylu przyjaciół był dla niego pokrzepiający. Uwielbiał ten czas kiedy to cała ekipa zjeżdżała się w końcu z różnych stron świata by połączyć swoje umiejętności w drużynie reprezentacyjnej. Do Mundialu pozostało niewiele czasu, nieco ponad dwa tygodnie, a już teraz przygotowania szły pełną parą. Mieli trudne zadanie - obrona tytułu Mistrzów z 2010 roku w RPA i tak naprawdę był to jeden z głównych ich problemów. Presja podtrzymania zwycięstwa była ogromna.
Wsunął stopy w swoje Najki i włączył telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie jego córeczek - Zaidy i Ollali. Starsza była już jego małą kobietką, miała dziewięć lat, druga zaś pięć. Nie miał okazji widywać się z nimi tak często jak by chciał, ale nadal pozostawali w bardzo bliskich kontaktach. Od czasu kiedy wspólnie przeżyli te wspaniałe święta...
-Idziesz Guaje? - z letargu wyrwał go głos Xaviego. Przytaknął i ruszył za resztą.
Pojawienie się ich na murawie wiązało się z ogromnym zamieszainem. Oczywiście od paru dni każdy ich trening wiązał się z obecnością mediów, gapiów, a także wszystkich sztabów organizacyjnych. Niech korzystają póki mogą, równo dwa tygodnie przed rozpoczęciem Mistrzostw będą mieli wyłączność. Nie bedzie czasu dla mediów, a ich jedynym zadaniem będzie myślenie o piłce.
Obecnie mieli treningi na boisku codziennie po kilka ładnych godzin oraz popołudniami treningi na siłowniach. Lubił ten czas intensywnej pracy ponieważ doskonale mógł odczuć na skórze wkład który dawał reprezentacji. Umówmy, się, miał trzydzieści trzy lat i najprawdopodobniej nie mógł liczyć na jeszcze długą karierę. W tym roku był to ostatni występ Carlesa w reprezentacji. Staruszek miał już trzydzieści sześć lat, a ich klub dawno postawił już na świerzą krew, więc i FC Barcelonie chłopak mógł sobie dorobić raczej słabo.
Weszli na murawę gdzie już stały sztaby oraz osoby zajmujące wysokie funkcje kierownicze w klubie. Widok ważnych osobistości ostatnimi czasy stał się regułą dlatego jakże nie zrobiło nami to większego wrażenia.
-Po co te całe sprzęty? - spytał Fernando wychodząc przed szereg i zwracając uwagę wszystkich graczy. Faktycznie, w jednej części boisk ustawione był różne ogromne sprzęty, wszędzie ciągnęły się kable, a jedną część murawy zajmowała sztuczna platforma, przypominająca parkiet taneczny.
Powoli zmusił swoje mięśnie do porannej pobudki. Czuł jak niektóre stare kontuzje uniemożliwiają mu pewien zakres ruchu ale przyzwyczaił się do tego. Był sportowcem i nie mógł pozwolić sobie na jakiekolwiek ustępstwa.
Przed szereg wychylił się jeden z trenerów od opracowania rozgrzewki. Tuż za jego plecami stał jeszcze del Bosque i wielu innych osób pracujących w branży.
-Jak się macie panowie? - spytał mężczyzna uśmiechając się ciepło - Gotowi dzisiaj na mocny trening? Mamy dzisiaj dla was nie lada propozycję...
-Po tylu latach z seniorem del Bosque, nic nam nie jest straszne - mruknął Fabregas powodując śmiechy wśród reszty zawodników.
-Śmieszne Fabregas - odpowiedział mu trener - Słuchajcie, sprawa jest prosta. Wiemy, że mamy na głowie ostatnio bardzo dużo rzeczy. Oprócz tego, że musimy wygrać, ciąży na nas odpowiedzialność po ubiegłomundialowym zwycięstwie, a także wizerunek najlepszych piłkarzy świata. Nie chcemy tego zmarnować, ale wiemy również, że oprócz dobrego przygotowania fizycznego potrzebujecie też dużo wsparcia psychicznego.
Przez dłuższą chwilę zupełnie się wyłączył, obserwując skupionych kumpli.
-Chcemy trochę przełamać stereotyp. Widzicie nad sobą piętra pełne mediów! - zawołał trener przygotowania fizycznego - Chcemy aby cały świat wiedział, że jesteśmy silni, pewni swojego i mamy moc!
-Bardzo głęboka przemowa - Pique udał, że się wzruszył.
-Gerard jesteś pierwszy do odstrzału - przerwał mu del Bosque - Panowie, w nagrodę na wstępie macie dzisiaj zafundowaną rozgrzewkę dla baletnic!
Zmarszczył nieco brwi. Ich uwagę przykuła nadbiegając młoda brunetka, ubrana w dres oraz torbę przewieszoną przez ramię.
-Potańczycie dzisiaj trochę - dostrzegli radosny uśmiech głownego trenera - Zajęcia poprowadzi wam dzisiaj na wstępie Chelsea Cruz.
Poczuł jak jego płuca kurczą się w ułamku sekundy na dźwięk jej imienia. Podpiesznie próbował odszukać ją w tłumie. Przesunął się przed szereg próbując ją odnaleźć. Czy to możliwe? Tuż obok trenera stała uśmiechnięta brunetka. Doskonale ją znał.
-Podobno już kilku z was zna, więc myślę, że nie bedzie problemów - zawołął prezes - Cruz to świetny trener...
Nie dane mu było dokończyć, bo reszta zabiła radośnie brawo. On sam nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. Ostatni raz widział ją przecież całe dwa lata temu. Dziewczyna odnalazła jego wzrok w tłumie. Dostrzegł, że posłała mu radosny, ciepły uśmiech - ten sam co kiedyś, pełen spontaniczności, młodości i radości.
-Dobra, sprawa jest prosta - powiedziała zwracając się do wszystkich i klasnęła w dłonie- Macie kupo roboty, cały świat macie na barkach i musicie się trochę wyluzować. Sprawa wygląda następująco: Na trybunach mamy około pięćdziesiąt kamer i drugie tyle kamer. Za parę dni nie będą mieli już tu wejścia więc to dobry moment by zrobić na nich dobre wrażenie. Chcę abyście pokazali innym, że jesteście gotowi, spontaniczni i nie przejmujecie się odpowiedzialnością która na was ciąży.
Nieprzerwanie się śmiała. Była radosna i naprawdę pozytywnie nastawiona. Pokażcie, że potraficie się bawić swoim mistrzostwem!
Podeszła do obsługi technicznej i coś do nich powiedziała po czym nałożyła na ucho słuchawkę z mikrofonem i zwróciła znowu bezpośrednio do nich.
-Ruchy! -zawołała szczerząc się jeszcze bardziej. Z głośników na cały stadion popłynęła muzyka.
-Waka Waka! - zawołał Pique, ale reszta nadal stałą i ze zdziwieniem przyglądała się brunetce - nie sądzisz chyba, że my...
Dziewczyna nadal nie przestając się śmiać przytaknęła głową.
-Właśnie, że tak! - zawołała i zakręciła biodrem w rytm muzyki.
Boże, jak jemu jej brakowało. Poczuł się jakby odebrano mu kilkanaście lat. Uśmiechnął się szelmowsko i wysunął do brunetki która dostrzegła jego manewr.
-Stare dziadyyyyy - zawołał stając obok brunetki i tak jak ona zaczynając w najlepsze tańczyć i bawić się, przystawiając się do niej - dawaj ojciec!
Zawołał w stronę Pique
-Podejmujesz wyzwanie? - zawołał w stronę obrońcy który w ułamku sekundy pojawił się u jego boku.
Nie minęło pół godziny kiedy brunetka porwała do tańca całą drużynę, a nawet sztaby. Wszyscy w najlepsze bawili się pod okiem mediów, które wytrwale monitorowaly każdy ich ruch. W pewnym momencie całe ich tańce przerodziły się w najprawdziwszy na świecie trening fitness. Co chwilę Chelsea wykrzykiwała kolejne kroki, a oni nieudolnie starali się ją naśladować. Komiczna całość powodowała, że większość osób co chwilę lądowała na środku śmiejąc się do utraty tchu.
-Mistrzem fitness pupy zostaje dziś Fernando Torres - zawołała gdy muzyka ucichła godzinę później, Chelsea ukłoniła się teatralnie. Wokół niej zaabrzmiały oklaski.
-Poczekam - usłyszał jakiś czas później, gdy wszystkie techniczne grupy zaczęły się zbierać, a trenerzy zagonili ich do dalszgo treningu. Po raz kolejny tego dnia stracił oddech. Dostrzegł tylko jej brązowe tęczówki wnikliwie wpatrujące się w niego, a chwilę później przelotny uśmiech na jej twarzy. Miał ochotę unieść się w powietrze i polecieć, na myśl o tym że znowu jest obok niego i znowu może być jego częścią.
____________________
Nie minął miesiąc a pojawiam się znowu ;) Bardzo się cieszę, że tak przypadło wam do gustu to opowiadanie i sama cieszę się z drugiej serii. Może i powinnam zostawić je tak jak jest, ale myślę, że jest jeszcze coś do wyjaśnienia i mogę to zrobić póki mam na to czas ;)
Świetny rozdział ;> tak się ciesze, że wróciłaś z tym opowiadaniem. ;> mam nadzieje, że tym razem to będzie happy end. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz, jak się cieszę, że Pepita wraca! wejście miała świetne! chciałabym zobaczyć tańczącą Hiszpanie! już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału!!!
OdpowiedzUsuńCzekałam na tą drugą serię, oj czekałam :D Prolog mi się bardzo, ale to bardzo podobał! Czekam na ciąg dalszy! Mam nadzieję, że pierwszy rozdział dodasz jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńLola KOCHAM CIĘ
OdpowiedzUsuńCzekałam na tą drugą serie z niecierpliwością ;D
Zaczyna się fajnie...
Też bym chciała widzieć ich taniec
A Fernando to mój osobisty mistrz ;D
No, czekałam na tą serię :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że chłopaki się świetnie bawili, ale czuje, że Chelsea znów dużo namiesza :)
Czekam na nowość!
OO ciąg dalszy *.*
OdpowiedzUsuńhttp://male-jest-wredne.blogspot.com ---> Zapraszam na nowy rozdział :)
Notke skomentuję w niedziele gdyż obecnie nie mam warunków ;/ God why?? No ale do zobaczenia w niedziele :D
Boże, Boże, boże *.* Ja chce do nich waka waka <3 Bosko wymyślone. Hiszpanie muszą obronic tytuł wierzę w nich ! A Chelsea i David *.* Jak zwykle cudownie. Jak ja cie kocham za to że powróciłaś <3
Usuńmale-jest-wredne.blogspot.com ----> Zapraszam na rozdział 16 :*
Jak dobrze, że wróciłaś z drugą serią. Mam nadzieję, że w niej David i Chelsea będą razem ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 2 na www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń