Muzyka dudniła jej w uszach. Lubiła
ten stan gdy w oderwaniu do świata jej myśli błądziły gdzieś w
przestworzach. Tym razem jednak, jej ciało nie podzielało tego co
umysł. Siedziała w rogu sali treningowej i przyglądała się jak
dwanaście gibkich ciał porusza się w rytm przyspieszonych bitów
i basów najnowszej piosenki Shakiry. Z wytrwałością
wpatrywała się w ich zmęczone od wysiłku ciała starając się
zapamiętać ruchy które wykonują. Jak się umówili
jej zadaniem było ocenienie ich nowego układu z boku i uczenie się
na czas jej kontuzji.
Nie lubiła tego stanu bezczynności.
Kiedy nie mogła robić tego co chciała, a jeszcze siedziała i
musiała się temu przyglądać, gdy w jej żyłach buchał prawdziwy
ogień.
Zrobili sobie przerwę i dopiero teraz
go dostrzegła. Za oszkloną ogromną ścianą stał jej znajomy.
Uśmiechnęła się do niego i ruszyła w jego stronę, pozostawiając
tancerzy na sali.
-Cześć – uśmiechnął się do niej
i pocałował w policzek – Jak trening?
-Byłby lepszy gdybym brała w nim
udział – zajęli miejsce w rogu hali przy jednym ze stołów
– A ty? Co tu robisz?
Od ostatniego tygodnia rzadko się
widzieli. Ich stosunki pozostały bez zmian i prawda była taka, że
żadnemu raczej to nie przeszkadzało. Spotykali się już raczej w
bardziej przyjacielskich stosunkach. Ona zajęła się treningami, a
on pracą. Wczoraj wieczorem pojawił się w najnowszym wydaniu
wieczornego kanału sportowego w którym wspólnie z
dziennikarzami omawiali pierwszy mecz Hiszpanów na Euro.
Poza tym ich spotkania przerodziły się
w swojego rodzaju umilanie czasu wolnego. Raz wybrali się do kina na
najnowszy film akcji, poza tym kilka razy na spacer.
-Nie mogę przyjść, żeby się z tobą
spotkać? Dawno się nie widzieliśmy? - uśmiechnął się i
spojrzał na zegarek – o której kończysz?
-Tak naprawdę to nigdy, ale umówmy
się – wskazała brodą na halę gdzie grupa ponownie wróciła
do tańca – jestem tu obecnie gościem więc pewnie nawet nie
zauważą gdy mnie nie będzie.
Posłała mu radosny uśmiech i
pobiegła po torbę.
Kwadrans później szli już
ulicą siorbiąc shaki i dyskutując na różne tematy.
Powoli doszli do części portowej.
Chelsea z zainteresowaniem obserwowała ogromne statki i kutry
zawijające do portu.
-Fujka! - jęknęła obserwując jak
rybacy przekładają co raz to kolejne skrzynie pełne owoców
morza – nigdy bym tego nie tknęła!
-Jakie Fu Dziewczyno! - zaśmiał się
na widok jej zdegustowanej miny – owoce morza to najlepsze dania
jakie może mieć nasz kraj!
-Ohydztwo ! - Jęknęła kręcąc
głową. Złapała go za rękaw i pociągnęła w przeciwną stronę.
- Jest tylko jedna jedyna rzecz której jeszcze nie próbowałam,
a którą dodałam już na swoją listę 'rzeczy których
muszę w życiu spróbować', reszta jest okropna.
-a mianowicie? - spytał gdy doszli do
ulicy pełnej straganów.
-Nigdy nie próbowałam
almejasów – powiedziała zatykając nos – generalnie
marna ze mnie kucharka.
-Dobrze, że masz mnie – zaśmiał
się głośno – może najwyższy czas wykreślić ten punkt z
twojej listy?
Po mieszkaniu poniósł się
radosny śmiech. Duże mieszkanie, do tej pory przeważnie puste,
teraz stało się miejscem tętniącym życiem. Młoda brunetka co
chwilę zanosiła się śmiechem. Muzyka grała w głośnikach wieży,
a z kuchni unosił się apetyczny zapach szykowanej kolacji.
-Proszę bardzo! - Villa który
robił tego wieczoru za kucharza postawił przed nią talerz pełen
almajes.
Brunetka przez chwilę sceptycznie im
się przyglądała i zastanawiał czy faktycznie może ich spróbować.
-A jeśli je zwrócę?
-Będziesz płacić za pranie dywanu –
mrugnął do niej w odpowiedzi – szkoda, że nie wierzysz w moje
umiejętności kulinarne.
-Bywam raczej ostrożna – powiedziała
dłubiąc widelcem w skorupkach. Wzięła kęs do ust i skupiła się
na przeżuwaniu. Po kilku sekundach przytaknęła – ujdzie w
tłumie!
-Żartujesz sobie? - zaśmiał się –
robię najlepsze małże w całej Barcelonie i jeśli tego nie
przyznasz...
-Dobra! Dobra! Są dobre –
uśmiechnęła się odkładając muszelki na drugi talerzyk – a
więc mogę skreślić kolejną rzecz z mojej listy.
-Co masz jeszcze na swojej liście? -
spytał wyciągając się na krześle.
-Różne rzeczy – wzruszyła
ramionami – nie masz w głowie rzeczy które chciałbyś
kiedykolwiek zrobić? Takich całkowicie szalonych bądź do bólu
prawdziwych?
-Raczej się nad tym nie zastanawiałem.
A jakie już zrobiłaś?
-Zjadłam almejasy -
pokazała mu język.
-No dawaj, przyznaj
się! - zawołał.
Pokręciła głową
i roześmiała się. Zmienili miejsce na kanapę i telewizor w którym
pojawiły się najnowsze informacje na temat Euro i wyników z
poszczególnych, rozegranych do tej pory meczach. Zrobiło się
jej chłodno dlatego zarzuciła na siebie sweter Villi.
-Nie muszę ci się
spowiadać.
-No dobrze no więc
jakie rzeczy chciałabyś jeszcze zrobić przed śmiercią?
Zamyśliła się na
chwilę po czym uśmiechnęła się słodko i pokręciła głową.
Mężczyzna wzniósł oczy ku niebu i podał jej kartkę.
-Pisz
– wcisnął jej do ręki długopis i sam skupił się na swojej
kartce. Dziewczyna przez chwilę zerkała na niego zdziwiona –
Napisz swoją własną listę, ja piszę swoją. Ale nie umieszczaj
na niej almejas!
Późnym
wieczorem odwiózł ją do domu. Pożegnali się przed
wejściem, a następnie Cruz wdrapała się po schodkach wprost do
drzwi głównych. Słyszała jak opony jego srebrnego audi z
piskiem ruszają z miejsca, a z każdą chwilą są coraz mniej
dosłyszalne, aż całkowicie ucichły.
Starała się nie
narobić zbytniego hałasu wspinając się po schodach do swojego
pokoju, ale gdy tylko weszła do środka dostrzegła zapaloną lampkę
nocną przy jej łóżku.
-Co tam? -
uśmiechnęła się na widok Idoyi i Estebana siedzących na jej
łóżku i przeglądających najnowsze magazyny mody. Brunet z
zaangażowaniem studiował każdą kreację którą pokazywała
mu towarzyszka.
-To my się pytamy:
co tam? - uśmiechnął się do niej zaczepnie – gdzie byłaś?
-Ze znajomym –
odpowiedziała odwracając się do nich plecami na wprost szafy –
rozumiem Iddy, że milczenie to sztuka którą słabo jeszcze
opanowałaś.
-Dlaczego od razu
celujesz we mnie! - Blondynka zawołała oburzona powodując tym
samym nagły śmiech brunetki, która bez skrępowania
przebierała się w wygodne ciuchy – No dobra, to ja, ale Esteban
to bardzo przekonująca menda!
-Tak to sobie
tłumacz- odpowiedział jej przyjaciel – No więc?
-Proszę Cię –
Chelsea usiadła na wprost nich – na pewno i to Ci już wypaplała.
-Fakt – Esteban
uśmiechnął się do niej radośnie – kurde, ale sam David Villa?
Nawet nie wiedziałem, że cokolwiek się umawiacie dalej po tamtej
akcji w barze...
-Bo się nie
umawiamy Es – jęknęła zawstydzona – pozostajemy w
przyjacielskich stosunkach. Dzieli nas zbyt wiele lat, a i nie
jesteśmy jakoś chętni do czegoś więcej.
-Albo ty nie chcesz
o tym słyszeć... - powiedział Esteban.
-Też –
przytaknęła na co cała trójka się roześmiała –
Naprawdę bardzo go lubię, ale...
-Cruz, przestań
pieprzyć głupoty – Brunet lekko szturchnął ją w ramię – my
wiemy lepiej.
Obudził się dość
wcześnie jak na fakt, że nigdzie tego dnia się nie spieszył. Miał
umówione spotkanie z Angelą – prezenterką z telewizyjnego
show w którym brał ostatnio udział, ale nie mieli ustalonej
konkretnej godziny.
Jego wątpliwości
rozwiał telefon który rozdzwonił się gdy próbował
powrócić do krainy snów.
-Halo – odebrał
wciąż zaspany.
-Cześć David –
usłyszał w telefonie niski kobiecy głos. Przez chwilę próbował
dojść do tego z kim rozmawia, ale potem mógł się tylko
klepnąć w czoło.
-Angela - sapnął
jakby właśnie sobie uświadomił, że jeszcze przed chwilą
przecież omawiał sam ze sobą ich spotkanie.
-Obudziłam?
-Nie nie –
powiedział przewracając się na drugi bok i chowając twarz w
poduszki.
-Dobrze, tak więc
proponuję śniadanie, za godzinę na Placa Reial? - jej głos
odbijał się echem w jego głowie na co tylko odpowiedział
mruknięciem – Tak więc będę czekała, okej?
Rozłączył się i
na chwilę ponownie przymknął oczy.
Jego telefon
ponownie się rozdzwonił.
-Gdzie jesteś? -
odruchowo usiadł z wrażenia i spojrzał na nocną szafkę. Zasnął?
-Zaraz będę –
odpowiedział do słuchawki i wygramolił się z pościeli. Miał nie
wiele czasu zważywszy na to, że Angela należała do osób
bardzo niecierpliwych, a on zdążył dopiero co wskoczyć w dżinsy.
Stanął gotowy w
wejściu do restauracji. Elegancka kobieta pomachała mu z jednego z
kątów powodując tym samym, że kilka osób siedzących
po różnych stronach zwróciła na nich uwagę.
Przeszedł przez salę udając niezainteresowanego osobami
przyglądającymi się mu w zaciekawieniu i dosiadł się do Angeli
zamawiając cappuccino.
-Przepraszam, tak
naprawdę to trochę przysnąłem – mruknął. Kobieta roześmiała
się perliście i machnęła ręką.
David przyglądał
się jej z zaciekawieniem. Była niesamowicie ładna, a w połączeniu
z perfekcją wyglądała wręcz zjawiskowo. Idealne, długie,
kasztanowe włosy zaczesała w elegancki kok. Perfekcyjny makijaż,
każda kreska i czerwona szminka powodowała, że jej twarz wyglądała
niczym posąg Davida.
-Czemu mi się tak
przyglądasz?- uśmiechnęła się do niego pokazując swoje idealne,
białe zęby.
-Podziwiam – upił
łyk kawy i mrugnął do niej, powodując, że kobieta zatrzepotała
wachlarzem rzęs – A więc? O czym chciałabyś ze mną
porozmawiać?
-A czy musimy
rozmawiać o czymś konkretnym?
Brunetka ponownie
się zaśmiała.
-Chociaż nie –
zrobiła charakterystyczną pauzę – Właściwie, mogłabym mieć
do ciebie sprawę. Chciałabym Cię zaprosić na imprezę mojej
firmy.
Jej idealne brwi
powędrowały ku górze.
-Jako mój
towarzysz.
Wzruszył
ramionami.
-Właściwie
dlaczego nie – uśmiechnął się radośnie widząc jak jej ładna
buzia lekko się czerwieni. Właściwie dlaczego miałby nie
skorzystać?
świetny rozdział :> coś czuje, że z tej imprezy nic dobrego nie wyjdzie w jego stosunkach z Chelsea . . :/ Ale chce poznać listę Davida :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie! Cruz, przestań pieprzyc głupoty;D będziesz zazdrosna o tę Angelę i to ja przewiduje;D Jednak musi coś do niego poczuć ;P Pisz szybciutko kolejną część i nie karz czekać znowu tak dlugo !:P pozdro
OdpowiedzUsuńPepita powinna faktycznie być zazdrosna, niby nic, a jednak będzie xd ja to znam xd ;PPP
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;**
Ale z Davida śpioch :) Coś czuje, że z tą Angelą to może go coś połączy :) Czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńAle z Davida śpioch :) Coś czuje, że z tą Angelą to może go coś połączy :) Czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńCoś czuje że ta Angela jeszcze namiesza naszym kochanym bohaterom a ja nie wiedziałam że z Davida taki śpioch xD Oczywiście poinformuj mnie w zakładce "Informator" na moich blogach o swoich nowościach ;]
OdpowiedzUsuńpoczątek bardzo mi się podobał ponieważ widać, jak pomiędzy Chelsea i Davidem tworzy się cudowna nić przyjaźni, która może w przyszłości zaowocuje, czymś więcej. w końcówce nie podoba mi się postać Angeli i to, że Villa idzie z nią na jakąś tam imprezkę! czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuń