środa, 26 września 2012

5. Almejasy

Muzyka dudniła jej w uszach. Lubiła ten stan gdy w oderwaniu do świata jej myśli błądziły gdzieś w przestworzach. Tym razem jednak, jej ciało nie podzielało tego co umysł. Siedziała w rogu sali treningowej i przyglądała się jak dwanaście gibkich ciał porusza się w rytm przyspieszonych bitów i basów najnowszej piosenki Shakiry. Z wytrwałością wpatrywała się w ich zmęczone od wysiłku ciała starając się zapamiętać ruchy które wykonują. Jak się umówili jej zadaniem było ocenienie ich nowego układu z boku i uczenie się na czas jej kontuzji.
Nie lubiła tego stanu bezczynności. Kiedy nie mogła robić tego co chciała, a jeszcze siedziała i musiała się temu przyglądać, gdy w jej żyłach buchał prawdziwy ogień.
Zrobili sobie przerwę i dopiero teraz go dostrzegła. Za oszkloną ogromną ścianą stał jej znajomy. Uśmiechnęła się do niego i ruszyła w jego stronę, pozostawiając tancerzy na sali.
-Cześć – uśmiechnął się do niej i pocałował w policzek – Jak trening?
-Byłby lepszy gdybym brała w nim udział – zajęli miejsce w rogu hali przy jednym ze stołów – A ty? Co tu robisz?
Od ostatniego tygodnia rzadko się widzieli. Ich stosunki pozostały bez zmian i prawda była taka, że żadnemu raczej to nie przeszkadzało. Spotykali się już raczej w bardziej przyjacielskich stosunkach. Ona zajęła się treningami, a on pracą. Wczoraj wieczorem pojawił się w najnowszym wydaniu wieczornego kanału sportowego w którym wspólnie z dziennikarzami omawiali pierwszy mecz Hiszpanów na Euro.
Poza tym ich spotkania przerodziły się w swojego rodzaju umilanie czasu wolnego. Raz wybrali się do kina na najnowszy film akcji, poza tym kilka razy na spacer.
-Nie mogę przyjść, żeby się z tobą spotkać? Dawno się nie widzieliśmy? - uśmiechnął się i spojrzał na zegarek – o której kończysz?
-Tak naprawdę to nigdy, ale umówmy się – wskazała brodą na halę gdzie grupa ponownie wróciła do tańca – jestem tu obecnie gościem więc pewnie nawet nie zauważą gdy mnie nie będzie.
Posłała mu radosny uśmiech i pobiegła po torbę.
Kwadrans później szli już ulicą siorbiąc shaki i dyskutując na różne tematy.
Powoli doszli do części portowej. Chelsea z zainteresowaniem obserwowała ogromne statki i kutry zawijające do portu.
-Fujka! - jęknęła obserwując jak rybacy przekładają co raz to kolejne skrzynie pełne owoców morza – nigdy bym tego nie tknęła!
-Jakie Fu Dziewczyno! - zaśmiał się na widok jej zdegustowanej miny – owoce morza to najlepsze dania jakie może mieć nasz kraj!
-Ohydztwo ! - Jęknęła kręcąc głową. Złapała go za rękaw i pociągnęła w przeciwną stronę. - Jest tylko jedna jedyna rzecz której jeszcze nie próbowałam, a którą dodałam już na swoją listę 'rzeczy których muszę w życiu spróbować', reszta jest okropna.
-a mianowicie? - spytał gdy doszli do ulicy pełnej straganów.
-Nigdy nie próbowałam almejasów – powiedziała zatykając nos – generalnie marna ze mnie kucharka.
-Dobrze, że masz mnie – zaśmiał się głośno – może najwyższy czas wykreślić ten punkt z twojej listy?

Po mieszkaniu poniósł się radosny śmiech. Duże mieszkanie, do tej pory przeważnie puste, teraz stało się miejscem tętniącym życiem. Młoda brunetka co chwilę zanosiła się śmiechem. Muzyka grała w głośnikach wieży, a z kuchni unosił się apetyczny zapach szykowanej kolacji.
-Proszę bardzo! - Villa który robił tego wieczoru za kucharza postawił przed nią talerz pełen almajes.
Brunetka przez chwilę sceptycznie im się przyglądała i zastanawiał czy faktycznie może ich spróbować.
-A jeśli je zwrócę?
-Będziesz płacić za pranie dywanu – mrugnął do niej w odpowiedzi – szkoda, że nie wierzysz w moje umiejętności kulinarne.
-Bywam raczej ostrożna – powiedziała dłubiąc widelcem w skorupkach. Wzięła kęs do ust i skupiła się na przeżuwaniu. Po kilku sekundach przytaknęła – ujdzie w tłumie!
-Żartujesz sobie? - zaśmiał się – robię najlepsze małże w całej Barcelonie i jeśli tego nie przyznasz...
-Dobra! Dobra! Są dobre – uśmiechnęła się odkładając muszelki na drugi talerzyk – a więc mogę skreślić kolejną rzecz z mojej listy.
-Co masz jeszcze na swojej liście? - spytał wyciągając się na krześle.
-Różne rzeczy – wzruszyła ramionami – nie masz w głowie rzeczy które chciałbyś kiedykolwiek zrobić? Takich całkowicie szalonych bądź do bólu prawdziwych?
-Raczej się nad tym nie zastanawiałem. A jakie już zrobiłaś?
-Zjadłam almejasy - pokazała mu język.
-No dawaj, przyznaj się! - zawołał.
Pokręciła głową i roześmiała się. Zmienili miejsce na kanapę i telewizor w którym pojawiły się najnowsze informacje na temat Euro i wyników z poszczególnych, rozegranych do tej pory meczach. Zrobiło się jej chłodno dlatego zarzuciła na siebie sweter Villi.
-Nie muszę ci się spowiadać.
-No dobrze no więc jakie rzeczy chciałabyś jeszcze zrobić przed śmiercią?
Zamyśliła się na chwilę po czym uśmiechnęła się słodko i pokręciła głową. Mężczyzna wzniósł oczy ku niebu i podał jej kartkę.
-Pisz – wcisnął jej do ręki długopis i sam skupił się na swojej kartce. Dziewczyna przez chwilę zerkała na niego zdziwiona – Napisz swoją własną listę, ja piszę swoją. Ale nie umieszczaj na niej almejas!

Późnym wieczorem odwiózł ją do domu. Pożegnali się przed wejściem, a następnie Cruz wdrapała się po schodkach wprost do drzwi głównych. Słyszała jak opony jego srebrnego audi z piskiem ruszają z miejsca, a z każdą chwilą są coraz mniej dosłyszalne, aż całkowicie ucichły.
Starała się nie narobić zbytniego hałasu wspinając się po schodach do swojego pokoju, ale gdy tylko weszła do środka dostrzegła zapaloną lampkę nocną przy jej łóżku.
-Co tam? - uśmiechnęła się na widok Idoyi i Estebana siedzących na jej łóżku i przeglądających najnowsze magazyny mody. Brunet z zaangażowaniem studiował każdą kreację którą pokazywała mu towarzyszka.
-To my się pytamy: co tam? - uśmiechnął się do niej zaczepnie – gdzie byłaś?
-Ze znajomym – odpowiedziała odwracając się do nich plecami na wprost szafy – rozumiem Iddy, że milczenie to sztuka którą słabo jeszcze opanowałaś.
-Dlaczego od razu celujesz we mnie! - Blondynka zawołała oburzona powodując tym samym nagły śmiech brunetki, która bez skrępowania przebierała się w wygodne ciuchy – No dobra, to ja, ale Esteban to bardzo przekonująca menda!
-Tak to sobie tłumacz- odpowiedział jej przyjaciel – No więc?
-Proszę Cię – Chelsea usiadła na wprost nich – na pewno i to Ci już wypaplała.
-Fakt – Esteban uśmiechnął się do niej radośnie – kurde, ale sam David Villa? Nawet nie wiedziałem, że cokolwiek się umawiacie dalej po tamtej akcji w barze...
-Bo się nie umawiamy Es – jęknęła zawstydzona – pozostajemy w przyjacielskich stosunkach. Dzieli nas zbyt wiele lat, a i nie jesteśmy jakoś chętni do czegoś więcej.
-Albo ty nie chcesz o tym słyszeć... - powiedział Esteban.
-Też – przytaknęła na co cała trójka się roześmiała – Naprawdę bardzo go lubię, ale...
-Cruz, przestań pieprzyć głupoty – Brunet lekko szturchnął ją w ramię – my wiemy lepiej.

Obudził się dość wcześnie jak na fakt, że nigdzie tego dnia się nie spieszył. Miał umówione spotkanie z Angelą – prezenterką z telewizyjnego show w którym brał ostatnio udział, ale nie mieli ustalonej konkretnej godziny.
Jego wątpliwości rozwiał telefon który rozdzwonił się gdy próbował powrócić do krainy snów.
-Halo – odebrał wciąż zaspany.
-Cześć David – usłyszał w telefonie niski kobiecy głos. Przez chwilę próbował dojść do tego z kim rozmawia, ale potem mógł się tylko klepnąć w czoło.
-Angela - sapnął jakby właśnie sobie uświadomił, że jeszcze przed chwilą przecież omawiał sam ze sobą ich spotkanie.
-Obudziłam?
-Nie nie – powiedział przewracając się na drugi bok i chowając twarz w poduszki.
-Dobrze, tak więc proponuję śniadanie, za godzinę na Placa Reial? - jej głos odbijał się echem w jego głowie na co tylko odpowiedział mruknięciem – Tak więc będę czekała, okej?
Rozłączył się i na chwilę ponownie przymknął oczy.
Jego telefon ponownie się rozdzwonił.
-Gdzie jesteś? - odruchowo usiadł z wrażenia i spojrzał na nocną szafkę. Zasnął?
-Zaraz będę – odpowiedział do słuchawki i wygramolił się z pościeli. Miał nie wiele czasu zważywszy na to, że Angela należała do osób bardzo niecierpliwych, a on zdążył dopiero co wskoczyć w dżinsy.

Stanął gotowy w wejściu do restauracji. Elegancka kobieta pomachała mu z jednego z kątów powodując tym samym, że kilka osób siedzących po różnych stronach zwróciła na nich uwagę. Przeszedł przez salę udając niezainteresowanego osobami przyglądającymi się mu w zaciekawieniu i dosiadł się do Angeli zamawiając cappuccino.
-Przepraszam, tak naprawdę to trochę przysnąłem – mruknął. Kobieta roześmiała się perliście i machnęła ręką.
David przyglądał się jej z zaciekawieniem. Była niesamowicie ładna, a w połączeniu z perfekcją wyglądała wręcz zjawiskowo. Idealne, długie, kasztanowe włosy zaczesała w elegancki kok. Perfekcyjny makijaż, każda kreska i czerwona szminka powodowała, że jej twarz wyglądała niczym posąg Davida.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- uśmiechnęła się do niego pokazując swoje idealne, białe zęby.
-Podziwiam – upił łyk kawy i mrugnął do niej, powodując, że kobieta zatrzepotała wachlarzem rzęs – A więc? O czym chciałabyś ze mną porozmawiać?
-A czy musimy rozmawiać o czymś konkretnym?
Brunetka ponownie się zaśmiała.
-Chociaż nie – zrobiła charakterystyczną pauzę – Właściwie, mogłabym mieć do ciebie sprawę. Chciałabym Cię zaprosić na imprezę mojej firmy.
Jej idealne brwi powędrowały ku górze.
-Jako mój towarzysz.
Wzruszył ramionami.
-Właściwie dlaczego nie – uśmiechnął się radośnie widząc jak jej ładna buzia lekko się czerwieni. Właściwie dlaczego miałby nie skorzystać?

7 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> coś czuje, że z tej imprezy nic dobrego nie wyjdzie w jego stosunkach z Chelsea . . :/ Ale chce poznać listę Davida :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie! Cruz, przestań pieprzyc głupoty;D będziesz zazdrosna o tę Angelę i to ja przewiduje;D Jednak musi coś do niego poczuć ;P Pisz szybciutko kolejną część i nie karz czekać znowu tak dlugo !:P pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Pepita powinna faktycznie być zazdrosna, niby nic, a jednak będzie xd ja to znam xd ;PPP
    Czekam na więcej ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale z Davida śpioch :) Coś czuje, że z tą Angelą to może go coś połączy :) Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale z Davida śpioch :) Coś czuje, że z tą Angelą to może go coś połączy :) Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś czuje że ta Angela jeszcze namiesza naszym kochanym bohaterom a ja nie wiedziałam że z Davida taki śpioch xD Oczywiście poinformuj mnie w zakładce "Informator" na moich blogach o swoich nowościach ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. początek bardzo mi się podobał ponieważ widać, jak pomiędzy Chelsea i Davidem tworzy się cudowna nić przyjaźni, która może w przyszłości zaowocuje, czymś więcej. w końcówce nie podoba mi się postać Angeli i to, że Villa idzie z nią na jakąś tam imprezkę! czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń