-Jak się
poznaliście? – podniosła zdziwiona głowę i dostrzegła pytający wyraz twarzy u
Aidy. Uśmiechnęła się lekko i znowu spojrzała w swój talerz. Było już grubo po
dziesiątej wieczór, dzieci poszły spać, a przy stole siedziało może z dziesięć
osób. Od dłuższego czasu rozmawiali na zupełnie otwarte tematy do momentu kiedy
siostra piłkarza poruszyła temat ich znajomości.
-Może twój
brat uraczy cię tą historią – zerknęła znacząco na mężczyznę siedzącego
naprzeciwko niej.
-Komplikujesz
– przełknął sałatkę i zwrócił do rodziny – Poznaliśmy się w klubie na imprezie
Chelsea tam pracuje.
Posłała mu
oburzone spojrzenie, bądź co bądź terminologia pracy w klubie nie brzmi
najlepiej.
-Przepraszam,
podczas show jej drużyny tanecznej – poprawił się na co Deos uśmiechnął się
promiennie.
-Wiedziałem,
że tańczysz!
Zaśmiała się
krótko, ale przy okazji wycelowała widelcem w stronę Villi.
-Ale
pominąłeś pewien znaczący szczegół prawda? – spytała go, na co wywrócił oczami.
Sama wróciła do jedzenia – Takie tam połamałeś mi żebra.
-Słucham? –
tym razem zawołało jednocześnie kilka osób na raz, za co piłkarz spojrzał na
nią błagalnie.
Przez chwilę
delektowała się chwilą kiedy po raz kolejny mogła zyskać wśród rodziny Villów.
Była tu
zaledwie dwa dni, a czuła jakby naprawdę tu pasowała. Spojrzała na bruneta. Nie
była w stanie powiedzieć jak wiele się zmieniło ostatnimi czasy. Poznali się
już przecież jakiś czas temu, ale gwieździe światowego wręcz formatu nie dane
było żyć spokojnie. Dopiero kilka miesięcy pozwoliło im na to by znowu się
spotkać. Czuła do niego ogromną sympatię. Czasami aż za wielką. Nie była
zadowolona z takiego obrotu spraw, ale czuła się dobrze w towarzystwie
piłkarza. Nic jednak nie pasowało do siebie. On był starszy od niej o całe dwanaście
lat, to przecież wieki, stwarzające barierę nie do przebicia – ona była jeszcze
nastolatką, on dorosłym mężczyzną. No właśnie. Był mężczyzną – panem domu,
ojcem, miał pracę z której zarabiał duże pieniądze oraz dom i dwie córki. A
była jeszcze Angela. Piękna długonoga prezenterka telewizyjna, którą poznała
jakiś już czas temu.
Przeklęła
się w myślach odpychając te myśli na bok. Nie chciała nawet do siebie dopuścić
tej myśli – zbyt wiele ich różniło.
-A więc? – z
zamyślenia wyrwał ją głos brunetki.
Westchnęła
cicho i upiła łyk wina.
-Mały
wypadek. Stałam w pobliżu gdy panowie oddawali się relaksującej bójce.
Ucierpiałam - niestety.
-I tak czy
siak była mądrzejsza i dwa dni później znaleźliśmy ją w innym klubie jak z
zaciętą miną tańczyła ze swoją ekipą. Zemdleć również zemdlała – dopowiedział
David, zwracając jej uwagę.
Kończąc
posiłek pomogła zebrać wszystkie naczynia i zanieść je do kuchni. Cały czas
towarzyszył jej uśmiechnięty Deos. Przez chwilę nawet próbował ją zagadać ale z
uśmiechem nie dała mu się i prześlizgnęła do salonu by pomóc Aidzie.
Przebudziła
się dużo wcześniej od innych. Zegarek wskazywał godzinę piątą rano i wiedziała,
że bez kawy nie przeżyje. Wysunęła się z łóżka i włożyła swoje grube skarpety.
Postanowiła po cichu udać się na dół do kuchni. Nałożyła swój duży sweter i
zamknęła za sobą drzwi.
W domu
panowała nie zmącona cisza. Jej uwagę przykuł jednak dźwięk dochodzący z
pomieszczenia kuchennego, dlatego zanim weszła starała się zidentyfikować
rozmówców.
Dziesięć
minut później szła z powrotem po schodach do siebie. Czuła się całkowicie
wyprana z chęci na dzisiejszy dzień. Ułożyła się ponownie na łóżku i zakopała w
pościeli.
Usłyszała
tego poranka za dużo, ale w głębi duszy czuła się z tym w porządku. Miała do
siebie żal, że pozwoliła sobie na to by „cokolwiek” pomyśleć, ale jak widać nie
mogła sobie na to pozwolić. Cała sytuacja, chodź krępująca pozwoliła podjąć jej
inną strategię działania. Nie chciała być małą, słabą Chelsea, a bardziej –
samodzielną i znającą siebie panną Cruz. Postawa dwóch panów piętro niżej
postawiła przed nią nowe światło na pewne sprawy. Była niezauważona dlatego
mogła poświęcić teraz trochę czasu na przemyślenie ich słów i pomimo, że tak
mocno się na nich zawiodła wiedziała, że nie może dać po sobie niczego poznać.
Ponownie
pokręcił głową. Od paru minut jego kuzyn bez wytchnienia zasypywał go pytaniami
na temat brunetki i wiedział, że nie odpuści dopóki nie usłyszy jego
ostatecznych słów.
-Jestem z
Angelą – mruknął ponownie upijając łyk kawy. Siedzieli przy drewnianym stole,
podczas gdy w domu panowała absolutna cisza. Zdążył rano zajrzeć do dziewczynek
– widząc ich spokojne śpiące twarze, cieszył się, że te Święta przebiegły w tak
radosnej atmosferze.
-To nie
zmienia faktu, że zakładaliśmy się, że zakochasz się w Cruz, a zostały ci
jeszcze cztery dni…
Parsknął
nieco podirytowany.
-Ale jesteś
głupi – mruknął na co Deos roześmiał się głośno. Posłał mu karcące spojrzenie.
Od dłuższego czasu kuzyn wyraźnie sobie z niego kpił. Z jednej strony chciał
wybadać czy czuł coś do dziewczyny z drugiej uzyskać przyzwolenie na to by
samemu wkroczyć do akcji.
-Weź się
opanuj co?! Pepita to… - przełknął ślinę zdając sobie z czegoś sprawę – to jeszcze
nastolatka. Po świętach kończy dziewiętnaście lat chłopie.
-Młoda, ale
za to bystrzejsza od tej twojej Angeli- palnął bez zastanowienia chłopak – Czy ona
chociaż wie, że na upragnione, rodzinne święta wziąłeś na zamianę jakąś tam
nastolatkę i to jeszcze ładną, zgrabną i przebojową.
Parsknął.
-Daruj sobie
– odwrócił wzrok – Chelsea to tylko znajoma…
-A więc ty
odrzucasz nasze plany. Czy to znaczy, że mogę przystąpić do akcji?
Zdzielił go
po głowie
-Zostaw ją w
spokoju. Zawrócisz jej jedynie w głowie, a po co jej to. Zaprosiłem ją, bo
chciałem być miły, rozumiesz? Tyle. Kończą się święta i pewnie znowu gdzieś
zniknie…
-Ale z
ciebie dupek – spojrzał na niego zdziwiony – Wydaje się być naprawdę spoko, a
to, że jest młodsza to tylko plus. Ty już dziadziejesz wiesz? A przy niej
jesteś jak w skowronkach. Szkoda tylko, że jesteś tak zapatrzonym w siebie
egoistą.
Resztę dnia
spędziła w towarzystwie dziewczynek. Dużą ilość czasu przesiedziała na ziemi,
nieopodal kominka, układając z małymi puzle, które podarowała starszej córce
Villa.
Obie
kobietki wydawały jej się strasznie podobne do swojego ojca. Nie miała szansy
poznać matki, ale wiedziała, że swoją śliczną urodę zawdzięczają piłkarzowi.
-Za ile dni
wracamy ciociu? – z letargu wyrwał ją głosik siedmiolatki – Chcem do domku.
-Aż tak ci
tęskno? – spytała układając się na brzuchu i pomagając małej dopasowac ostatnie
elementy układanki. Dziewczynka pokiwała główką.
-Nie ma śniegu,
sanek, tylko jemy i jemy.
-Ojaja cie
sianki – poczuła na plecach ciężar trzylatki która przylgnęła do niej.
-Mam
nadzieję, że jeszcze spadnie – przytaknęła po czym przekręciła się na plecy aby
widzieć obie dziewczynki – Obiecuję, że jutro zrobimy coś fajnego. Pójdziemy do
lasu, na spacer?
-Tak!!! –
chwilę później otrzymała odpowiedź.
Chwilę
później zza kanapy dostrzegła piłkarza. Z uśmiechem przyglądał się ich zabawom,
a kiedy obie córki znalazły się w jego ramionach zajął miejsce w fotelu.
-Męczycie
Chelsea? – obie pokiwały radośnie twarzami na co dziewczyna uśmiechnęła się.
Podniosła się i wyciągnęła zajmując miejsce na kanapie.
-Zabieram je
spać – powiedział na co pokiwała głową. Nie wiedzieć czemu nie rozmawiali cały
dzień. Stał się raczej nie obecny, a w gruncie rzeczy – mimo, że słyszała jego
słowa tego ranka postanowiła być neutralna. Widział w niej nastolatkę,
dziewczynę, znajomą? Taka będzie. Chce się pożegnać zaraz po powrocie do
Barcelony? Niech będzie.
Mężczyzna
wziął dwie pociechy na ramię i skierował się do wyjścia z salonu.
-Powiedzcie
ładnie dobranoc – zawołał, a dzieci zawołały chórkiem.
Posłała im
powietrznego całusa i pomachała. Chwilę po tym, jak cała trójka zniknęła za
drzwiami poczuła jak czyjeś zimne dłonie zasłaniają jej oczy.
-Nienawidzę
tej gry! – jęknęła żałośnie, a chwilę później odzyskała pole widzenia, a przed
nią zasiadł Deos.
-To jakiś
spisek? David wyszedł, ty wchodzisz? – spytała unosząc jedną brew. Chłopak
zajął miejsce tuż obok niej tak, że ramiona stykały się bezpośrednio. Zmrużyła
oczy napawając się ciepłem bijącym z kominka.
-Można by
tak powiedzieć – posłał jej znaczące spojrzenie na co od razu odwróciła wzrok.
Jeśli to co mówił rano było prawdą, to jego teraźniejsze zachowania były
czystym zagraniem. Tak jak David zaplanował, nie chciał dalej utrzymywać z nią
swoich kontaktów, dlatego nie mogła również liczyć na jakiekolwiek relacje z
Deosem. Ma być tylko gościem, tymczasowym. Zmarszczyła nieco brwi, co nie
umknęło wzrokowi chłopaka obok.
-Co jest?
Pokręciła
mocno głową niezadowolona ze swojej chwili słabości.
-Szkoda mi,
że za trzy dni się wszyscy ostatecznie pożegnamy – powiedziała tylko i
uśmiechnęła do niego. Chwilę później podciągnęła nogi i przerzuciła tak, że
teraz spoczywały na kolanach Deosa.
-Ja bym się
tak nie zamartwiał, bardzo często bywam w Barcelonie – Próbował uchwycić jej
wzrok – A teraz będę miał jeszcze więcej powodów by to robić.
-Oh, to na
pewno – parsknęła śmiechem przedrzeźniając go.
-Mówię serio
– utkwiła wzrok w płomieniach ognia, analizując całą sytuację. Nie była pewna
tego co się właśnie działo, a jej uczucia wewnątrz toczyły wręcz walkę. Chwilę
później poczuła jak duże dłonie chłopaka przesuwają się po jej nogach by chwilę
później przenieść się wyżej i opleść się wokół jej szyi.
-To chora
sytuacja, ale… - przerwał na chwilę nie przestając się uśmiechać. Trwała w
skupieniu, prawie zapominając o oddychaniu jakby nie wiedziała co ma się za
chwilę wydarzyć.
A może
wiedziała.
-Myślisz, że
jest szansa aby przez siedem dni zmienić swoje relacje z inną osobą o sto
osiemdziesiąt stopni? – spytał a ona roześmiała się gładko. Nie wiedziała co
zrobić w takiej chwili, ale coś w głębi duszy powtarzało jej by zachować się
bardziej dojrzale.
-Myślę, że
nawet jak coś się zmieni, to trzeba dać temu jeszcze jeden dzień – Wyswobodziła
się z jego objęć i podniosła. Uśmiechnęła się lekko, a następnie pochyliła się
aby pocałować go w policzek – Dobranoc.
Był
skończonym idiotą. Ostatni raz zachowywał się będąc w wieku swoich córek i
stojąc właśnie w taki sam sposób dobre dwadzieścia lat później, czuł się co
najmniej głupio. Ułożył Zaidę i Olallę dosyć szybko, były tego wieczora
zmęczone, więc szybko zasnęły. Miał nadzieję jeszcze trochę posiedzieć, chociaż
zdawał sobie sprawę, że brunetka pewnie nadal tam siedzi.
Jakież było
jego zdziwienie, kiedy jeszcze przed wejściem dostrzegł siedzącego u jej boku
Deosa. Przeklął się w myślach za głupotę kuzyna. I swoją również. Dlatego, gdy
tylko zobaczył, że dziewczyna zbiera się, nie dokończywszy ich jakże
obrzydliwie romantycznej chwili starał się wyglądać jakby właśnie wyszedł z
łazienki.
-O –
usłyszał dosłownie kilka sekund po tym jak udając otworzył drzwi, a w progu
dostrzegł pannę Cruz. Spojrzała na niego nieco zdziwiona, ale najwidoczniej
niczego nie podejrzewała.
-Nie
zostajesz jeszcze? – spytał niby od nie chcenia, ale pokręciła.
-Pogadaliśmy
trochę z Deosem, ale teraz lepiej pójdę już spać – mruknęła i uśmiechnęła się
lekko – Dobranoc David.
Odprowadził
ją wzrokiem, aż do końca schodów. Kolejne kilkanaście sekund spędził stojąc w
tym samym miejscu, aż w końcu również ruszył w stronę gdzie przed chwilą
zniknęła. Nie miał siły wchodzić już do salonu by spotkać tam uszczęśliwionego
kuzyna. Dostatecznie popsuł mu dzisiejszego dnia już humor, dlatego nie miał
zamiaru robić dziś już nic więcej jak tylko pójść spać. Irytował go fakt, że
coś go podkusiło, aby jednak zajrzeć do dużego pokoju, a teraz jeszcze nie mógł
przestać myśleć o tej chorej sytuacji.
Krótko, ale
treściwie. Niech pomyślę… Pewnie zostało mi jeszcze jakieś… 3 rozdziały. Nie
będzie epilogu, jako, że za jakiś czas ruszę pewnie z drugą serią – mam nadzieję,
że równie ciekawą.
David ty idioto... zacytuje ci tekst z mojej lektury "Szczęście ma każdy przed nosem, a jak ma, to trzeba brać..." tak więc zauważ w Chelsea nie nastolatkę a wartościową kobietę a twój kuzynek to lepiej nich znika.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Chloe. Niech David właczy mózg i ogarnie się w koncu hyh :D A Chelsea jest na pewno lepsza dziewczyną dla niego niż ta Angela. Czekam na kolejna część ;d
OdpowiedzUsuńhttp://male-jest-wredne.blogspot.com ---> Zapraszam na nowy rozdział :D
Ja tam lubię krótko, zwięźle i jak jest na temat :D Angeli nie lubię, denerwuje mnie a Chelsea jest spoko kobitką. I pójde za przykładem wyżej pisząc, iż czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
swietny rozdzial:> oj David David -_- czy tobie naprawde trzeba wszystko.palcem pokazac.? Zauwaz ze.Chelsea jest KOBIETA! :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wszystko zaczyna się komplikować. David uważa, ze Chelsea jest dzieckiem, a to przecież nieprawda. Wiek nie gra roli :) Czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńNo kurcze, żeby wchodzić w takich momentach co nie powinno się słyszeć! Niech czym prędzej coś między nimi zaskoczy! Wtedy będę w pełni zadowolona :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ :)) Liczę na komentarze i opinie :PP
OdpowiedzUsuńpodoba mi się akcja w tym rozdziale. Does wkurza Davida, żeby wreszcie zaczął działać. przecież to ewidentnie widać, że mu na niej zależy, ale nie ma tyle odwagi, by coś zdziałać. Chelsea również ma mieszane uczucia. mam nadzieję, że w kolejnej części pomiędzy nimi zaiskrzy jeszcze bardziej! czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńświetnie rozwinęłaś akcje:) masz racje krótko ale treściwie.
OdpowiedzUsuńDavid chłopie działamy, a nie opierdalamy się! Miłość lat nie liczy
super, ze bd II seria:))
zapraszam na nowość
my-perfect-drug.blogspot.com
nie chce byc chamska, rozdział pisany był w pośpiechu i bez pomysłu, ale male sprostowanie. Mesut napastnikiem nie jest, tylko pomocnikiem.
OdpowiedzUsuń"[...]zaśmiał się, gdy napastnik otworzył szafkę, a po wewnętrznej stronie były zdjęcia dziewczyny i piłkarza"
zapewne chodzi o ten fragment:) w tym momencie zwracał się do innego piłkarza, czytamy ze zrozumieniem ;D
ale dziekuje za opinie i pozdrawiam
i wszystko jasne:)
Usuńz pewnoscia czytanie ze zrozumieniem na 100%:)
masz racje, czasami sama nie wiem o co mi chodzi xD taka moja natura :D
dzieki za opinie again:)
miłego wieczoru:*
'Nowa nowość' u mnie. Pierwsza w nowym roku i jednocześnie ostatnia. Z góry ostrzegam, marna część, jednak chciałam mieć to zakończenie już za sobą.
OdpowiedzUsuńŁadna notka, faktycznie treściwa. Aż chce się wracać do świątecznej atmosfery... :)
Czekam na kolejny!
nowy na infatuacio.blogspot.com :>
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że próby poderwania Chelsea przez Deosa dadzą Davidowi do myślenia, rozstanie się z Angelą i zwiąże z Chelsea :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział drugi na http://skazani-na-siebie.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńhttp://male-jest-wredne.blogspot.com ---> zapraszam na nowy rozdział ;d
OdpowiedzUsuńKurde, David. Ślepy czy jak jesteś?
OdpowiedzUsuńI jeszcze Does...
Eh, czekam na dalszy rozwój wydarzeń. :) Idę czytać kolejny rozdział. :)