poniedziałek, 7 stycznia 2013

12. Podglądacze



-Jak się poznaliście? – podniosła zdziwiona głowę i dostrzegła pytający wyraz twarzy u Aidy. Uśmiechnęła się lekko i znowu spojrzała w swój talerz. Było już grubo po dziesiątej wieczór, dzieci poszły spać, a przy stole siedziało może z dziesięć osób. Od dłuższego czasu rozmawiali na zupełnie otwarte tematy do momentu kiedy siostra piłkarza poruszyła temat ich znajomości.
-Może twój brat uraczy cię tą historią – zerknęła znacząco na mężczyznę siedzącego naprzeciwko niej.
-Komplikujesz – przełknął sałatkę i zwrócił do rodziny – Poznaliśmy się w klubie na imprezie Chelsea tam pracuje.
Posłała mu oburzone spojrzenie, bądź co bądź terminologia pracy w klubie nie brzmi najlepiej.
-Przepraszam, podczas show jej drużyny tanecznej – poprawił się na co Deos uśmiechnął się promiennie.
-Wiedziałem, że tańczysz!
Zaśmiała się krótko, ale przy okazji wycelowała widelcem w stronę Villi.
-Ale pominąłeś pewien znaczący szczegół prawda? – spytała go, na co wywrócił oczami. Sama wróciła do jedzenia – Takie tam połamałeś mi żebra.
-Słucham? – tym razem zawołało jednocześnie kilka osób na raz, za co piłkarz spojrzał na nią błagalnie.
Przez chwilę delektowała się chwilą kiedy po raz kolejny mogła zyskać wśród rodziny Villów.
Była tu zaledwie dwa dni, a czuła jakby naprawdę tu pasowała. Spojrzała na bruneta. Nie była w stanie powiedzieć jak wiele się zmieniło ostatnimi czasy. Poznali się już przecież jakiś czas temu, ale gwieździe światowego wręcz formatu nie dane było żyć spokojnie. Dopiero kilka miesięcy pozwoliło im na to by znowu się spotkać. Czuła do niego ogromną sympatię. Czasami aż za wielką. Nie była zadowolona z takiego obrotu spraw, ale czuła się dobrze w towarzystwie piłkarza. Nic jednak nie pasowało do siebie. On był starszy od niej o całe dwanaście lat, to przecież wieki, stwarzające barierę nie do przebicia – ona była jeszcze nastolatką, on dorosłym mężczyzną. No właśnie. Był mężczyzną – panem domu, ojcem, miał pracę z której zarabiał duże pieniądze oraz dom i dwie córki. A była jeszcze Angela. Piękna długonoga prezenterka telewizyjna, którą poznała jakiś już czas temu.
Przeklęła się w myślach odpychając te myśli na bok. Nie chciała nawet do siebie dopuścić tej myśli – zbyt wiele ich różniło.
-A więc? – z zamyślenia wyrwał ją głos brunetki.
Westchnęła cicho i upiła łyk wina.
-Mały wypadek. Stałam w pobliżu gdy panowie oddawali się relaksującej bójce. Ucierpiałam - niestety.
-I tak czy siak była mądrzejsza i dwa dni później znaleźliśmy ją w innym klubie jak z zaciętą miną tańczyła ze swoją ekipą. Zemdleć również zemdlała – dopowiedział David, zwracając jej uwagę.
Kończąc posiłek pomogła zebrać wszystkie naczynia i zanieść je do kuchni. Cały czas towarzyszył jej uśmiechnięty Deos. Przez chwilę nawet próbował ją zagadać ale z uśmiechem nie dała mu się i prześlizgnęła do salonu by pomóc Aidzie.

Przebudziła się dużo wcześniej od innych. Zegarek wskazywał godzinę piątą rano i wiedziała, że bez kawy nie przeżyje. Wysunęła się z łóżka i włożyła swoje grube skarpety. Postanowiła po cichu udać się na dół do kuchni. Nałożyła swój duży sweter i zamknęła za sobą drzwi.
W domu panowała nie zmącona cisza. Jej uwagę przykuł jednak dźwięk dochodzący z pomieszczenia kuchennego, dlatego zanim weszła  starała się zidentyfikować rozmówców.
Dziesięć minut później szła z powrotem po schodach do siebie. Czuła się całkowicie wyprana z chęci na dzisiejszy dzień. Ułożyła się ponownie na łóżku i zakopała w pościeli.
Usłyszała tego poranka za dużo, ale w głębi duszy czuła się z tym w porządku. Miała do siebie żal, że pozwoliła sobie na to by „cokolwiek” pomyśleć, ale jak widać nie mogła sobie na to pozwolić. Cała sytuacja, chodź krępująca pozwoliła podjąć jej inną strategię działania. Nie chciała być małą, słabą Chelsea, a bardziej – samodzielną i znającą siebie panną Cruz. Postawa dwóch panów piętro niżej postawiła przed nią nowe światło na pewne sprawy. Była niezauważona dlatego mogła poświęcić teraz trochę czasu na przemyślenie ich słów i pomimo, że tak mocno się na nich zawiodła wiedziała, że nie może dać po sobie niczego poznać.

Ponownie pokręcił głową. Od paru minut jego kuzyn bez wytchnienia zasypywał go pytaniami na temat brunetki i wiedział, że nie odpuści dopóki nie usłyszy jego ostatecznych słów.
-Jestem z Angelą – mruknął ponownie upijając łyk kawy. Siedzieli przy drewnianym stole, podczas gdy w domu panowała absolutna cisza. Zdążył rano zajrzeć do dziewczynek – widząc ich spokojne śpiące twarze, cieszył się, że te Święta przebiegły w tak radosnej atmosferze.
-To nie zmienia faktu, że zakładaliśmy się, że zakochasz się w Cruz, a zostały ci jeszcze cztery dni…
Parsknął nieco podirytowany.
-Ale jesteś głupi – mruknął na co Deos roześmiał się głośno. Posłał mu karcące spojrzenie. Od dłuższego czasu kuzyn wyraźnie sobie z niego kpił. Z jednej strony chciał wybadać czy czuł coś do dziewczyny z drugiej uzyskać przyzwolenie na to by samemu wkroczyć do akcji.
-Weź się opanuj co?! Pepita to… - przełknął ślinę zdając sobie z czegoś sprawę – to jeszcze nastolatka. Po świętach kończy dziewiętnaście lat chłopie.
-Młoda, ale za to bystrzejsza od tej twojej Angeli- palnął bez zastanowienia chłopak – Czy ona chociaż wie, że na upragnione, rodzinne święta wziąłeś na zamianę jakąś tam nastolatkę i to jeszcze ładną, zgrabną i przebojową.
Parsknął.
-Daruj sobie – odwrócił wzrok – Chelsea to tylko znajoma…
-A więc ty odrzucasz nasze plany. Czy to znaczy, że mogę przystąpić do akcji?
Zdzielił go po głowie
-Zostaw ją w spokoju. Zawrócisz jej jedynie w głowie, a po co jej to. Zaprosiłem ją, bo chciałem być miły, rozumiesz? Tyle. Kończą się święta i pewnie znowu gdzieś zniknie…
-Ale z ciebie dupek – spojrzał na niego zdziwiony – Wydaje się być naprawdę spoko, a to, że jest młodsza to tylko plus. Ty już dziadziejesz wiesz? A przy niej jesteś jak w skowronkach. Szkoda tylko, że jesteś tak zapatrzonym w siebie egoistą.

Resztę dnia spędziła w towarzystwie dziewczynek. Dużą ilość czasu przesiedziała na ziemi, nieopodal kominka, układając z małymi puzle, które podarowała starszej córce Villa.
Obie kobietki wydawały jej się strasznie podobne do swojego ojca. Nie miała szansy poznać matki, ale wiedziała, że swoją śliczną urodę zawdzięczają piłkarzowi.
-Za ile dni wracamy ciociu? – z letargu wyrwał ją głosik siedmiolatki – Chcem do domku.
-Aż tak ci tęskno? – spytała układając się na brzuchu i pomagając małej dopasowac ostatnie elementy układanki. Dziewczynka pokiwała główką.
-Nie ma śniegu, sanek, tylko jemy i jemy.
-Ojaja cie sianki – poczuła na plecach ciężar trzylatki która przylgnęła do niej.
-Mam nadzieję, że jeszcze spadnie – przytaknęła po czym przekręciła się na plecy aby widzieć obie dziewczynki – Obiecuję, że jutro zrobimy coś fajnego. Pójdziemy do lasu, na spacer?
-Tak!!! – chwilę później otrzymała odpowiedź.
Chwilę później zza kanapy dostrzegła piłkarza. Z uśmiechem przyglądał się ich zabawom, a kiedy obie córki znalazły się w jego ramionach zajął miejsce w fotelu.
-Męczycie Chelsea? – obie pokiwały radośnie twarzami na co dziewczyna uśmiechnęła się. Podniosła się i wyciągnęła zajmując miejsce na kanapie.
-Zabieram je spać – powiedział na co pokiwała głową. Nie wiedzieć czemu nie rozmawiali cały dzień. Stał się raczej nie obecny, a w gruncie rzeczy – mimo, że słyszała jego słowa tego ranka postanowiła być neutralna. Widział w niej nastolatkę, dziewczynę, znajomą? Taka będzie. Chce się pożegnać zaraz po powrocie do Barcelony? Niech będzie.
Mężczyzna wziął dwie pociechy na ramię i skierował się do wyjścia z salonu.
-Powiedzcie ładnie dobranoc – zawołał, a dzieci zawołały chórkiem.
Posłała im powietrznego całusa i pomachała. Chwilę po tym, jak cała trójka zniknęła za drzwiami poczuła jak czyjeś zimne dłonie zasłaniają jej oczy.
-Nienawidzę tej gry! – jęknęła żałośnie, a chwilę później odzyskała pole widzenia, a przed nią zasiadł Deos.
-To jakiś spisek? David wyszedł, ty wchodzisz? – spytała unosząc jedną brew. Chłopak zajął miejsce tuż obok niej tak, że ramiona stykały się bezpośrednio. Zmrużyła oczy napawając się ciepłem bijącym z kominka.
-Można by tak powiedzieć – posłał jej znaczące spojrzenie na co od razu odwróciła wzrok. Jeśli to co mówił rano było prawdą, to jego teraźniejsze zachowania były czystym zagraniem. Tak jak David zaplanował, nie chciał dalej utrzymywać z nią swoich kontaktów, dlatego nie mogła również liczyć na jakiekolwiek relacje z Deosem. Ma być tylko gościem, tymczasowym. Zmarszczyła nieco brwi, co nie umknęło wzrokowi chłopaka obok.
-Co jest?
Pokręciła mocno głową niezadowolona ze swojej chwili słabości.
-Szkoda mi, że za trzy dni się wszyscy ostatecznie pożegnamy – powiedziała tylko i uśmiechnęła do niego. Chwilę później podciągnęła nogi i przerzuciła tak, że teraz spoczywały na kolanach Deosa.
-Ja bym się tak nie zamartwiał, bardzo często bywam w Barcelonie – Próbował uchwycić jej wzrok – A teraz będę miał jeszcze więcej powodów by to robić.
-Oh, to na pewno – parsknęła śmiechem przedrzeźniając go.
-Mówię serio – utkwiła wzrok w płomieniach ognia, analizując całą sytuację. Nie była pewna tego co się właśnie działo, a jej uczucia wewnątrz toczyły wręcz walkę. Chwilę później poczuła jak duże dłonie chłopaka przesuwają się po jej nogach by chwilę później przenieść się wyżej i opleść się wokół jej szyi.
-To chora sytuacja, ale… - przerwał na chwilę nie przestając się uśmiechać. Trwała w skupieniu, prawie zapominając o oddychaniu jakby nie wiedziała co ma się za chwilę wydarzyć.
A może wiedziała.
-Myślisz, że jest szansa aby przez siedem dni zmienić swoje relacje z inną osobą o sto osiemdziesiąt stopni? – spytał a ona roześmiała się gładko. Nie wiedziała co zrobić w takiej chwili, ale coś w głębi duszy powtarzało jej by zachować się bardziej dojrzale.
-Myślę, że nawet jak coś się zmieni, to trzeba dać temu jeszcze jeden dzień – Wyswobodziła się z jego objęć i podniosła. Uśmiechnęła się lekko, a następnie pochyliła się aby pocałować go w policzek – Dobranoc.

Był skończonym idiotą. Ostatni raz zachowywał się będąc w wieku swoich córek i stojąc właśnie w taki sam sposób dobre dwadzieścia lat później, czuł się co najmniej głupio. Ułożył Zaidę i Olallę dosyć szybko, były tego wieczora zmęczone, więc szybko zasnęły. Miał nadzieję jeszcze trochę posiedzieć, chociaż zdawał sobie sprawę, że brunetka pewnie nadal tam siedzi.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy jeszcze przed wejściem dostrzegł siedzącego u jej boku Deosa. Przeklął się w myślach za głupotę kuzyna. I swoją również. Dlatego, gdy tylko zobaczył, że dziewczyna zbiera się, nie dokończywszy ich jakże obrzydliwie romantycznej chwili starał się wyglądać jakby właśnie wyszedł z łazienki.
-O – usłyszał dosłownie kilka sekund po tym jak udając otworzył drzwi, a w progu dostrzegł pannę Cruz. Spojrzała na niego nieco zdziwiona, ale najwidoczniej niczego nie podejrzewała.
-Nie zostajesz jeszcze? – spytał niby od nie chcenia, ale pokręciła.
-Pogadaliśmy trochę z Deosem, ale teraz lepiej pójdę już spać – mruknęła i uśmiechnęła się lekko – Dobranoc David.
Odprowadził ją wzrokiem, aż do końca schodów. Kolejne kilkanaście sekund spędził stojąc w tym samym miejscu, aż w końcu również ruszył w stronę gdzie przed chwilą zniknęła. Nie miał siły wchodzić już do salonu by spotkać tam uszczęśliwionego kuzyna. Dostatecznie popsuł mu dzisiejszego dnia już humor, dlatego nie miał zamiaru robić dziś już nic więcej jak tylko pójść spać. Irytował go fakt, że coś go podkusiło, aby jednak zajrzeć do dużego pokoju, a teraz jeszcze nie mógł przestać myśleć o tej chorej sytuacji.


Krótko, ale treściwie. Niech pomyślę… Pewnie zostało mi jeszcze jakieś… 3 rozdziały. Nie będzie epilogu, jako, że za jakiś czas ruszę pewnie z drugą serią – mam nadzieję, że równie ciekawą.

17 komentarzy:

  1. David ty idioto... zacytuje ci tekst z mojej lektury "Szczęście ma każdy przed nosem, a jak ma, to trzeba brać..." tak więc zauważ w Chelsea nie nastolatkę a wartościową kobietę a twój kuzynek to lepiej nich znika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Chloe. Niech David właczy mózg i ogarnie się w koncu hyh :D A Chelsea jest na pewno lepsza dziewczyną dla niego niż ta Angela. Czekam na kolejna część ;d
    http://male-jest-wredne.blogspot.com ---> Zapraszam na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam lubię krótko, zwięźle i jak jest na temat :D Angeli nie lubię, denerwuje mnie a Chelsea jest spoko kobitką. I pójde za przykładem wyżej pisząc, iż czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swietny rozdzial:> oj David David -_- czy tobie naprawde trzeba wszystko.palcem pokazac.? Zauwaz ze.Chelsea jest KOBIETA! :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że wszystko zaczyna się komplikować. David uważa, ze Chelsea jest dzieckiem, a to przecież nieprawda. Wiek nie gra roli :) Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  6. No kurcze, żeby wchodzić w takich momentach co nie powinno się słyszeć! Niech czym prędzej coś między nimi zaskoczy! Wtedy będę w pełni zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam na nowy rozdział na: http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ :)) Liczę na komentarze i opinie :PP

    OdpowiedzUsuń
  8. podoba mi się akcja w tym rozdziale. Does wkurza Davida, żeby wreszcie zaczął działać. przecież to ewidentnie widać, że mu na niej zależy, ale nie ma tyle odwagi, by coś zdziałać. Chelsea również ma mieszane uczucia. mam nadzieję, że w kolejnej części pomiędzy nimi zaiskrzy jeszcze bardziej! czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. świetnie rozwinęłaś akcje:) masz racje krótko ale treściwie.
    David chłopie działamy, a nie opierdalamy się! Miłość lat nie liczy
    super, ze bd II seria:))


    zapraszam na nowość
    my-perfect-drug.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. nie chce byc chamska, rozdział pisany był w pośpiechu i bez pomysłu, ale male sprostowanie. Mesut napastnikiem nie jest, tylko pomocnikiem.
    "[...]zaśmiał się, gdy napastnik otworzył szafkę, a po wewnętrznej stronie były zdjęcia dziewczyny i piłkarza"
    zapewne chodzi o ten fragment:) w tym momencie zwracał się do innego piłkarza, czytamy ze zrozumieniem ;D
    ale dziekuje za opinie i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i wszystko jasne:)
      z pewnoscia czytanie ze zrozumieniem na 100%:)
      masz racje, czasami sama nie wiem o co mi chodzi xD taka moja natura :D
      dzieki za opinie again:)
      miłego wieczoru:*

      Usuń
  11. 'Nowa nowość' u mnie. Pierwsza w nowym roku i jednocześnie ostatnia. Z góry ostrzegam, marna część, jednak chciałam mieć to zakończenie już za sobą.


    Ładna notka, faktycznie treściwa. Aż chce się wracać do świątecznej atmosfery... :)
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  12. nowy na infatuacio.blogspot.com :>

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję, że próby poderwania Chelsea przez Deosa dadzą Davidowi do myślenia, rozstanie się z Angelą i zwiąże z Chelsea :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na rozdział drugi na http://skazani-na-siebie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  15. http://male-jest-wredne.blogspot.com ---> zapraszam na nowy rozdział ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurde, David. Ślepy czy jak jesteś?
    I jeszcze Does...
    Eh, czekam na dalszy rozwój wydarzeń. :) Idę czytać kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń