Ze snu
wyrwało ją głośne wołanie, a chwilę później poczuła jak dwie małe dziewczynki
wskakują jej na plecy. Zakopała się głębiej w kołdrę, nie chcąc tracić
ostatnich minut drzemki, ale nie było jej to dane, bo dziewczynki wyraźnie
chciały przekazać jej radosną nowinę.
-Słucham was
– westchnęła w końcu i wyjrzała z pod kołdry, chociaż nadal nie odważyła się
otworzyć oczu.
-Śnieg!
Śnieg! Ciocia! Śnieg! – zapiszczały obie, a następnie wspólnie zaczęły skakać
na niej powodując, że na chwilę straciła oddech.
-Hej! –
usłyszała głos Villi – Złaście z Chelsea!
Wyswobodziła
się z ich uścisku i podniosła się z łóżka. Dostrzegła nieco uniesione brwi
Davida, a chwilę później zorientowała się, że ma na sobie nieco za krótką
bluzeczkę na ramiączka. Bez słowa owinęła się szlafrokiem i wysunęła z
pościeli.
-Idziecie ze
mną na spacer? – zwróciła się do księżniczek, a widząc ich rosnący entuzjazm
uśmiechnęła się radośnie. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń skierowała się
do łazienki którą od dłuższego czasu dzieliła z Aidą i Elsą. Szybko wskoczyła
pod prysznic oraz przebrała się w wygodne ciuchy. Na korytarzu spotkała już
gotowe do wyjścia Villowe córki dlatego chwilę później stanęli wspólnie na białym
puchu. Zimne powietrze przeszyło jej płuca sprawiając, że jej buzia nabrała
lekkich rumieńców.
Nie minęło
parę minut, kiedy to poczuła przeszywające zimno w okolicy karku. Pisnęła
głośno zwracając na siebie uwagę reszty rodziny która za ich śladem wyszła na
ganek i również cieszyła się świeżym śniegiem. Odwróciła się powoli w stronę
sprawcy, dzięki któremu zimna, mokra konsystencja właśnie płynęła ciurkiem pod
jej bluzeczką.
-Nie żyjesz
Deos! – zawołała i rzuciła się do lepienia kulki. W okolicy domu, ustawiła się
duża grupa, większość mieszkańców małej willi z radością kibicowała gromadce
dzieci, Rodzicom, a także młodej dziewczynie i chłopakowi którzy wdali się w
istną śnieżną bitwę.
Czuła się
naprawdę świetnie, a całości dopełniały radosne śmiechy i zabawa wokół niej.
Było jej nieziemsko zimno, ale równocześnie chłód dodawał jej rześkości.
-Nawet się
nie waż! – Zawołała próbując ukryć się za poszczególnymi mieszkańcami domu.
Chwilę później wszyscy wspólnie tworzyli ogromną, śnieżną bitwę.
-I tak już
przegrałaś! – pisnęła widząc nagle tuż przed sobą twarz bruneta, a chwilę
później pochylił się i przerzucił ją sobie przez ramię.
-Zrobicie
sobie krzywdę! – zdołała jeszcze usłyszeć matkę Davida, ale w przypływie
śmiechu i emocji nie zwrócili na to większej uwagi. Przeniósł ją dwa krok, a
chwilę później wrzucił w największą zaspę w okolicy. Roześmiała się ponieważ
nie chcąc zrobić sobie żadnego siniaka, złapała go za kurtkę i równocześnie
pociągnęła za sobą.
Znaleźli się
w dość nietypowej sytuacji. Chłopak przez ułamek sekundy dosłownie przygniótł
ją do ziemi co nie raczyła zakomunikować głośnym śmiechem.
Nie zdążyła
nawet zareagować, kiedy to twarz Deosa znalazła się zbyt blisko jej. Nie
zdążyła złapać porządnie oddechu kiedy dzieliły ich od siebie dosłownie
milimetry. Poczuła na policzku ciepły oddech, a następnie ciepłe wargi które na
sekundę musnęły jej usta, by chwilę później niewiele krócej pogłębiły
pocałunek.
Mimo, że
mogła się tego spodziewać, trochę ją to przestraszyło, ponieważ oczywiście nie
spodziewała się aż tak odważnego kroku ze strony Deosa. Jej twarz zamarła
starając się pozbierać myśli.
Nie do końca
wiedział co się stało. Wszystko trwało może dosłownie kilka sekund, a on czuł
jakby jakaś niewidzialna siła pchnęła go do tego. Był jak uśpiony wulkan który
w jednej sekundzie wybuchł. Przemawiała przez niego zazdrość? Oczywiście, że
tak. Złość? Jak najbardziej. Dosłownie do momentu gdy dostrzegł jak ich usta
złączyły, nie chciał o tym myśleć, ale prawda była taka, że to właśnie w tym momencie
bariera którą budował od dłuższego czasu nagle runęła. Runęła, a było już
zwyczajnie w świecie za późno.
Nawet nie
zdając sobie sprawy z tego co robi, w jednej sekundzie znalazł się tuż obok
Deosa i chwycił go za kurtkę. Nie wiadoma siła pchnęła go do tego czynu, a
chwilę później zamachnął się, a jego pięść wycelowała prosto w nos kuzyna.
Chłopak zachwiał się, a Chelsea pisnęła. Dopiero po paru sekundach brunetka
wepchnęła się i pociągnęła go za rękaw, wyswobadzając przy tym Deosa. Stał jak
sparaliżowany, równocześnie obserwując u niej tą samą reakcję. Dopiero teraz
spojrzał w jej ciemne duże oczy ignorując chłopaka obok. Wyglądała na
przerażoną całą sytuację, a równocześnie nieco speszona. Wiedział, że cała
rodzina w ciągu ostatnich sekund wywołała małe zamieszanie, ale nie to się
teraz liczyło.
Był
przerażony tym co właśnie odkrył. To przed czym tak wytrwale bronił się przez
ostatnich kilka dni, a tak naprawdę miesięcy. To, że próbował ignorować całą
kobiecość która aż kipiała w jej nastoletnim ciele, a także radość, spokój i
miłość którą darzyła wszystkich wokół.
Jego
obsesyjne myśli przerwała właśnie ona, przeczesując długie ciemne włosy i ze
zmieszaniem starająca się wybrnąć z sytuacji. Nie spuszczał z niej wzroku. Sam
był przerażony zaistniałą sytuacją, dlatego nie był nawet w stanie wykrztusić z
siebie ani jednego słowa.
Chelsea
wycofała się kręcąc nieco głową i pozostawiła ich wszystkich stojących przed
domem. Widział jak ta drobna osóbka znika za ogromnymi dębowymi drzwiami,
wcześniej wymijając wszystkich.
-A jednak
jesteś dupkiem – usłyszał głos Deosa, który dopiero teraz sprawił, że
oprzytomniał.
-Chodźcie
dziewczynki – zawołała Aida, a chwilę później większość skierowała się już do
domu – Tata musi pogadać z wujkiem.
-Nie
powinieneś tego robić – warknął nie patrząc w jego stronę. Ostatnią rzeczą
którą chciał zrobić to przeprosić go za rozwalony nos.
-oh tak
sądzisz? – chłopak warknął niezadowolony trzymając się za twarz. Widział kątem
oka jak Elsa próbował mu pomóc – Wielce dorosły! Dlaczego niby miałem tego nie
zrobić. Powiedziałeś, że jest małolatą, dzieckiem… Ale lepiej być z jakąś Pożal
się boże Angelą – bo ona jest medialna, a Chelsea nie! Zdradzę ci pewien sekret
mój drogi…
-Deos – Elsa
chciała coś powiedzieć, ale ten nie dał jej dojść do słowa.
-Ty nie
zasługiwałeś nawet na te siedem dni by się w niej zakochać.
Gorąca woda
obmyła jej zmrożone ciało. Jeszcze parę minut temu nalała pełną wannę wody, by
teraz na chwilę odstresować myśli. Zanurkowała, tracąc kontakt z otoczeniem.
Wysuwając z powrotem głowę na powierzchnie złapała mocny haust powietrza.
Jakież było jej zdziwienie kiedy pod ścianą dostrzegła siedzącą Elsę.
-Przepraszam,
że cię przestraszyłam – powiedziała brunetka, ale Cruz nie odpowiedziała.
Oparła się o brzeg wanny i zamknęła oczy.
Nie
wiedziała co o tym wszystkim sądzić. Była bezsilnie zła na siebie, że zabrnęła
w to wszystko zbyt daleko. Kiedy wczorajszego ranka usłyszała jego rozmowę z
Deosem, była przychylniejsza temu drugiemu. On przynajmniej był z nią szczery.
-Głupia
sytuacja – mruknęła panna Villa nerwowo zerkając na dziewczynę.
Cruz nie
miała nawet myśleć, co spowodowało tak nagłe zachowanie piłkarza. Skoro nawet
jej zbytnio nie lubił, byli tylko znajomymi… Miała ochotę płakać.
-Nie wiem o
co mu chodzi – jęknęła nieco speszona – Deosa naprawdę lubię, ale nie wiem czy
on nie za bardzo się zaangażował. A David?
Zrobiła
nieco dłuższą pauzę wymieniając spojrzenie z dziewczyną.
-Słyszałam
jego rozmowę Elsa – posłała jej smutne spojrzenie – ja naprawdę niczego od
niego nie oczekuję. Powiedział Deosowi, że jestem tlko znajomą, okej! O nic
więcej nie dbam! Dziękuję, że mnie zaprosił na te święta, była dla mnie
najszczęśliwszymi jakie do tej pory miałam, ale, jeśli to był dla niego
problem… nie pojechałabym.
-Przestań
tak mówić – dziewczyna zaśmiała się lekko – David jest głupi. Myśli z
opóźnieniem i tak też było tym razem.
Odetchnęła
głęboko. Jeżeli wszystko miało wrócić do pierwotnego stanu miała tylko jedno
wyjście.
-Potrzebuję
twojej pomocy El, dobrze? – spytała, a panna Villa uśmiechnęła się lekko.
Wiedziała, że z nastolatką nie ma co walczyć. Po tej burzliwej sytuacji teraz
to ona musiała postanowić co dalej zrobić ze swoim życiem i najwyraźniej już
znalazła odpowiedź.
-Gdzie
Chelsea? – spytał wchodząc do kuchni, gdzie jego matka razem z Aidą szykowała
obiad. Posłała mu znaczące spojrzenie i wiedział, że chce mu przekazać ważną
informację. Postanowił z nią porozmawiać, przeprosić za całe zamieszanie i
zapewnić, że nie chce mieszać się w nie swoje sprawy.
-Wyjechała –
przystanął nieco sparaliżowany po czym ponownie spojrzał na swą rodzicielkę.
-Słucham? –
spojrzał na nią nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
-Tak jak
powiedziałam – odłożyła łyżkę i wytarła ręce w fartuch – Gdy ty pojechałeś nie
wiadomo gdzie – Słuchaj, przeprosiła i powiedziała, że wraca do pracy. Wszyscy
wiemy o co chodzi…
-Ma
treningi, musi zarobić i takie tam – zaświergotała Aida patrząc znacząco na
brata jakby chciała go wkurzyć.
-Musisz dać
jej trochę czasu.
_____________________________
Tym razem
trochę krócej ;) Jeszcze jeden/ dwa rozdział – nie wiem czy go podzielę czy
nie, ale teraz już z górki.
Wszyscy zbierają się ku końcowi a ja dopiero co się rozkręcam u siebie ;c
OdpowiedzUsuńNotka wspaniała... Zajebiście zakończona ucieczką...
Czekam na next ;*
Zapraszam na www.przypadekmilosc.blogspot.com
kurczę... Uciekła... A ty David zamiast tam dalej stać, bierz dupę w troki i wracaj za nią! Deos poważnie postąpił, ale dzięki temu David zrozumiał co czuje.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
swietny rozdzial :> dobrze ze Deos ja pocalowal bo w koncu u Davida zaczely pracowac szare komorki w mozgu. Ale ucieczka to standard wiec David zbieramy sie do Barcelony i to migiem :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj nie dam rady, ale jutro ładnie przeczytam i skomentuję. :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam kilka pierwszych zdań i zapowiada się świetny odcinek.
uwielbiam to opowiadanie jeszcze bardziej!!! rozdział jest na serio świetny! nigdy spodziewałam się takiego wybuchu zazdrości u Davida, który bronił się przed uczuciem do Chelsea. a teraz uderzył kuzyna całującego tancerkę. to było po prostu fantastyczne! tylko szkoda, że Pepita wyjechała. mam nadzieję, że ich relacje nie ulegną żadnym zmianom! czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńPiękna ta historia, wiesz? :)
OdpowiedzUsuńJAK TO WYJECHAŁA?! Oni mieli porozmawiać i wszystko było by cudownie, ale jak zwykle nie jest! Szkoda, że David dopiero teraz doszedł do tego, że czuje coś do Chelsea. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńDoes pocałował Chelsea, David się wkurzył, przyłożył Doesowi, Chelsea wyjechała... Czekam na ostatnie rozdziały, które myślę, że będą takie świetne jak ten. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na trzeci rozdział na: so--cold.blogspot.com
Pozdrawiam! :)
Zapraszam na nowy rozdział na http://wzburzona-fala.blogspot.com/ oraz na http://hiszpanskie-pocalunki.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na drugi rozdział na: http://vida-contigo.blogspot.com/ :) liczymy na opinię, wyrażoną w komentarzy :>
OdpowiedzUsuńja wiedziałam, że każdy facet to dupek, pozwolić żeby taka fajna laska ot tak sobie pojedhała? nieeee.....
OdpowiedzUsuńpożal się boże Angela xD - trafiłaś w sedno:))
jak to mówi moja dwuletnia chrześnica siupelaśnie, że wróciłaś do żywych, Thrillera zostawmy Jacksonowi
przepraszam, że dopiero teraz, ale moje sprzęty miały wypadki.
my-perfect-drug.blogspot.com
parapampampam
if you know what i mean:)
Kurcze... Mam nadzieję, że ta sytuacja wpłynie na Davida i pojedzie za nią...
OdpowiedzUsuńTrzeci rozdział na http://skazani-na-siebie.blogspot.com/ :) Serdecznie zapraszam!
OdpowiedzUsuńZapraszamy na http://clave-de-la-felicidad.blogspot.com/, na którym znajduje się opowiadanie wierność jest nudna w nowej odsłonie.
OdpowiedzUsuńI jeśli można prosić o informowanie o nowych rozdziałach, bd wdzięczne :)
hej! postanowiłam wrócić do pisania! serdecznie zapraszam na pierwszy rozdział na http://sleeping-minds.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńnowy rozdział na last-chance-of-love.blogspot.com zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńnowość na http://wzburzona-fala.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńDavid już sam nie wie co robi chyba -,- Ja na jej miejscu tez bym wyjechała. ALE MÓGŁ JEJ NA TO NIE POZWOLIĆ. Słowem idiota z niego i tyle.
OdpowiedzUsuńhttp://male-jest-wredne.blogspot.com/ ----> Zapraszam na 11 rozdział :D
zapraszamy na nowy rozdział na : http://skazani-na-siebie.blogspot.nl/ :)
OdpowiedzUsuń