poniedziałek, 6 maja 2013

6. Daj mi spokój!

Pozwoliła aby Aida i Idoya się nią zajęły. Przez cały ten czas pozostawała jednak milcząca, starając się uporządkować sobie wszystko w głowie. Posunięcie Davida wywołało w niej masę nieoczekiwanych odczuć. Nie wiedziała jeszcze jak ma rozegrać całą sprawę.
Pozwoliła aby Idoya zajęła się jej uczesaniem i podczas gdy siedziała w łazience ubrana w puchowy miękki szlafrok, blondynka rozplatała jej wałki które miał zamienić jej nieposkromione włosy w piękne fale.
Aida zajmowała się w tym czasie swoim manicure co chwile trajkocząc o różnych sprawach.
-Dobrze, ja się zbieram – jakąś godzinę później podniosła się w końcu z łóżka Pepity i zaczęła zbierać swoje rzeczy – Muszę jeszcze wrócić do domu po męża i bliźniaków. Zamówiłam ci już taksówkę. W sypialni na wieszaku leży dla ciebie sukienka. To taki drobny prezent. Widzimy się na miejscu!
Znikając w swoim małym garbusie dziewczyna posłała im jeszcze raz radosny uśmiech. Wędrując ponownie do swojej sypialni, Chelsea czuła się nieco zdziwiona relacją którą darzyła ją Aida. Znając całą prawdę doskonale wiedziała, że dawno mogłaby ją znienawidzić za to co zrobiła jej bratu. Na wieszaku dostrzegła przepiękną sukienkę. Prostą, klasyczną przypominającą elegancką kreację z lat 50.
-Pomogę ci kochanie – zreflektowała się Idoya pomagając jej zdjąć szlafrok – Naprawdę Chel, z brzuchem wyglądasz zjawiskowo...
Zmarszczyła nieco brwi. Starała się ograniczać swoje uczucia co do dziecka. Nie mogła się z tym pogodzić, ale bała się czy dała by radę pokochać je kiedyś tak mocno jak prawdziwa matka. Wiedziała, że rani w ten sposób nie tylko siebie, ale i swoje potomne.
Wsunęła przez głowę materiał sukienki. Delikatny i cienki krój idealnie dopasowywał się do jej szczupłego ciała, powodując, że doskonale ukazywał jej szczupłą sylwetkę. Wsunęła stopy w czarne klasyczne szpilki.
-Wyglądasz zjawiskowo. Jak niesamowicie seksowna kobieta w ciąży – Powiedziała układając jej włosy, a także delikatnie poprawiając czerwoną szminkę na jej ustach.
-Wiesz Iddy... Czasem zastanawiam się jak ja sobie poradzę.
Blondynka posłała jej zaciekawione spojrzenie.
-Tylko mi tu nie płacz. Damy sobie radę. Ja dałam, ty też dasz...
-Ale ty pragnęłaś dziecka, a ja... Boję się, że nigdy nie pokocham jej tak jak powinnam.
-Dasz radę Chel... A tymczasem musisz się zbierać. I nie wracaj za wcześnie – posłała jej radosne spojrzenie.
Chelsea spojrzała na nią pytająco.
-Zaprosiłam Xaviego na kolację.

Wchodząc do eleganckiej restauracji czuła się przytłoczona widokiem wielu eleganckich ludzi. Wiedziała, że za sprawą dziewczyn nie wyglądała gorzej, ale nogi trzęsły się jej jak z waty. Starała się zachowywać spokojnie, przy okazji ćwicząc oddechy tak jak jej to radziła ostatnio Iddy. Jednak próba ochłonięcia legła w gruzach już na wstępie gdy w hallu hotelowym dostrzegła Deosa – kuzyna Davida Villi.
-Chelsea! - usłyszała nad uchem kobiecy głośny głos Aidy, która otuliła ją ramieniem – Wiedziałam, że będziesz wyglądać zjawiskowo!
-Nie mogę tam wejść – sapnęła nieco bardziej zdenerwowana.
-Oczywiście, że możesz!
Spojrzała ponownie na Elsę i Deosa stojących nieopodal.
-Nie wspomniałaś że będzie tu cała twoja rodzina – jęknęła – Oni mnie znienawidzą. Jestem kobietą która zniknęła z życia twojego brata, a następnie wróciła, uwiodła go, skrzywdziła i zaszła z nim w ciążę. O czymś jeszcze nie wspomniałam?
Brunetka pokiwała nieśmiało głową.
-Jesteś tez moją przyjaciółką – przytuliła ją mocno – Oni wiedzą Chelsea. Oczywiście byliśmy w domu i David rozsiał swoją męczeńską historię. Broniłam cię i wszyscy się ze mną zgadzają. To fakt, że to co mu zrobiłaś nie jest do usprawiedliwienia, ale do wybaczenia i owszem. Dlatego wszyscy nie mogą się doczekać aby cię spotkać.
-Oprócz niego! Jak to będzie wyglądać Aida?!
-Właściwie jest jedna rzecz o której nie wspomniałam rodzicom ani ja, ani David... - posłała jej znaczące spojrzenie. Chelsea spuściła wzrok dotykając zaokrąglonej części ciała.
-Wyglądasz dziś zjawiskowo, a wierz mi David...
-Przepraszam cię Aida, ale chcę tylko oddać mu ten jego świstek papieru. Nie powinno mnie tu być – powiedziała prostując się i poprawiając sukienkę – Nie dam sobie wejść na głowę.

Poprawił krawat stając u boku Jose, który bez przerwy się uśmiechał. Znał go od małego i cieszył się, że w końcu jego dobry przyjaciel postanowił go odwiedzić. Sam Reina dobrze znał jego rodzinę więc nie było problemem, że pojawił się na urodzinach Aidy.
Stojąc wśród tłumu ludzi – bliższych i dalszych znajomych jego siostry, a także ich całej rodziny czuł się w końcu jak w domu. Ostatnie miesiące były dla niego istną katorgą, dlatego w końcu mógł odetchnąć.
-David! - Usłyszał głos Elsy, która przeciskała się pomiędzy zebranymi – Widziałam Chelsea!
Poczuł jak krew mu w twarzy tężeje. Przez chwilę chciał przetrawić słowa siostry, ale ułamek sekundy później faktycznie dostrzegł ją nieopodal, beztrosko rozmawiającą z jakimś mężczyzną.
Przez dłuższy czas nie mógł od niej oderwać wzroku. Wyglądała nieziemsko, aż poczuł jak jego mięśnie zbierają się w sobie. Ubrana w obcisłą, seksowną sukienkę wyglądała dojrzalej, a za razem bardziej pociągająco. I jeszcze była w ciąży. Jej widoczny już znacznie brzuch przyprawił go o palipitacje. Mógł jej nienawidzić a to co mu zrobiła, ale ją kochał. Kochał ją i nie mógł o niej przestać myśleć. Każdego dnia zadręczał się myślami o jej niej – jej słowach, gestach, dotyku. Dodatkowo te piękne włosy, czerwone usta... Poczuł jak Reina szturcha go w ramię.
-Stary to Chelsea? - przytaknął jedynie nie mogąc oderwać od niej wzroku. Przyprawiała go o palpitację serca. Ruszył z miejsca starając się nikogo nie potrącić. Złapał Aidę za ramię odciągając od Leto.
-Co ona tu robi? - warknął w jej stronę, na co ona uśmiechnęła się lekko.
-Jest moim gościem – wyszeptała nieco ciszej – Pięknie wygląda prawda braciszku?
Posłał jej gniewne spojrzenie, ale równocześnie wiedział, że nie może się z nią nie zgodzić.
Dopiero teraz dostrzegł, że Chelsea rozmawia z jego matką. Brunetka stojąc przy eleganckim marmurowym filarze ze szklaneczką w ręku przywitała się z Doreą. Wyglądała na całkowicie zmieszaną. Widział, że stanięcie przed Doreą w tej sytuacji będzie dla niej prawdziwym wyzwaniem. Jego matka uśmiechnęła się i pocałowała ją w oba policzki. Dopiero po paru sekundach dostrzegł jak kobieta odsuwa się i lustruje dziewczynę. Powoli kręci niedowierzająco głową nadal wpatrując się w zaokrąglony brzuch panny Cruz.
To było jego dziecko. Jego niemowlę. Przez jego myśli przelatywała wizja malutkiej Zaidy, którą pierwszy raz mógł wziąć na ręce i nagle zapragnął aby i to maleństwo móc kołysać każdej nocy.
Widział jak jego matka płacze, a następnie przytula brunetkę do siebie. Nie był w stanie znieść tego widoku.
-Poproszę szampana – mruknął do kelnera sięgając po szkło stojące na tacce i odwracając się na pięcie.

Siedziała przy stoliku razem z Deosem, a także kilkoma jego znajomymi. Nie odzywała się, bo nie miała po co. Nie znała tych ludzi i czuła, że nie wysiedzi tak długo. Powoli sączyła wodę starając się uśmiechać i przytakiwać.
-Chelsea usiądź z nami proszę! - usłyszała nad uchem głos Aidy – Porywam pannę Cruz.
Złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę stolika nieopodal gdzie już siedziała jej rodzina. Dopiero teraz dostrzegła siedzących tam jej rodziców, a także Davida.
-Nie rób mi tego, błagam – jęknęła, ale dziewczyna udała że tego nie słyszy.
Wszyscy się do niej uśmiechali. Wszyscy oprócz jego. Wpatrywał się w nią tylko przenikliwie, jeszcze bardziej ją zawstydzając. Aida paplała coś ciągle, a ona skupiła się na swojej szklance. Nie miała wiele do powiedzenia. Przed nią siedziała rodzina której nigdy nie będzie częścią, ale jej córeczka owszem.
-Wiesz już czy to chłopiec czy dziewczynka? Który to miesiąc? - zawołała Pani Villa, a wszyscy spoglądali na nią wyczekująco.
-Prawie szósty. Myślę, że to będzie córka – odpowiedziała łapiąc wzrok piłkarza – wtedy będzie mogła tańczyć tak jak ja.
-Kobiety także grają w piłkę nożną – po raz pierwszy Guaje zabrał głos.
-Nigdy nie pozwolę by się tak kiedykolwiek stało – odpowiedziała wpatrując się w niego gniewnie. Nieco zbity z tropu posłał jej zawistne spojrzenie. Nie spodziewała się, aż takiej pewności siebie. W szczególności, że nie czuła się w tej chwili na siłach by o cokolwiek z nim walczyć.
-Zatańczymy? - Villa podniósł się z miejsca i podszedł do niej wyciągając rękę. Jego zachowanie trochę ją zaskoczyło, ale nie wiedząc czemu przyjęła zaproszenie.
Nie wiedząc czemu również, po raz pierwszy w życiu nie mogła dać sobie rady z tańcem. Ani on ani ona nie czerpali z niego przyjemności. Żadne nie potrafiło się nawet uśmiechnąć. Przy jej znakomitych umiejętnościach, teraz zawodziła nie mogąc się pozbierać.
Nie potrafiła mu nawet spojrzeć w oczy.
-Chciałbym aby to był syn – powiedział nieco ciszej, ale mu nie odpowiedziała. Nie po to miała się tu dzisiaj pojawić. Miała do niego sprawę i to ona była dla niej priorytetem. Jednak jego bliskość i ciepły oddech na szyi powoli doprowadzał ją do szału. Nogi miała jak z waty, kiedy przyciągnął ją do siebie i ręką objął ją jeszcze mocniej na plecach – Nie daję sobie z tym wszystkim rady.
Poczuła jak jego druga ręka przesunęła się na talię, a zaraz potem na brzuch. Bijące ciepło biło od niego, sprawiając, że co raz trudniej jej się oddychało. Poczuła jak robi jej się duszno, bo mimo że David praktycznie się do niej nie odzywał to czuła jak bombarduje ją swoimi emocjami.
Poczuła jak ciepły oddech delikatnie muska jej obojczyk, a chwilę później jego usta dotknęły jej warg. Po pół roku kiedy ostatni raz odwdzięczyła mu się pocałunkiem, dotyk ten był dla niej jak piorun. Odsunęła się gwałtownie starając złapać oddech. Nagła sytuacja sprawiła, że zakręciło się jej w głowie.
-Nie rób tego nigdy więcej – sapnęła wyswobadzając się z jego objęć.

Schodząc po schodach do głównej sali w której toczyło się całe przyjęcie wpadł prosto na nią. Nie odezwał się nawet słowem nadal nie wiedząc jak zareaguje na sytuację sprzed godziny. Aida poklepała go po tamtym zdarzeniu z uznaniem po ramieniu, ale on wolał tą sprawę na razie przemilczeć.
-Mam do ciebie sprawę – powiedziała nie zaszczycając go spojrzeniem. Wyminęła go i skierowała się wzdłuż korytarza, aż do końca hallu bliżej szatni.
-To twoje – zatrzymała się w bezpiecznej odległości od tłumu gości i sięgnęła do kopertówki, wyciągając z niej białą kopertę.
-To dla ciebie – mruknął nie chcąc przyjąć liściku który parę dni temu przekazał Xaviemu. Nie mógł skupić się na jednej rzeczy. Jego wzrok co chwilę błądził z pięknej twarzy aż do brzucha.
-Nie jestem dziwką! - syknęła zbyt głośno wpychając mu kopertę w ręce.
-Ciszej! - odpowiedział jej natychmiastowo - Czuję się w obowiązku, abyś miała pieniądze na wszystko czego potrzebujesz – zmarszczył nieco brwi popychając ją w głąb korytarza.
-Na pewno nie potrzebuję twoich pieniędzy! - widział w jej oczach ogień i wiedział, że w tym stanie nie może się denerwować - Jak śmiesz!
-Chcę zapewnić dziecku bezpieczeństwo – powiedział nieco ciszej, podchodząc do niej i starając się jakoś ją uspokoić.
-Gdzieś mam to bezpieczeństwo! Teraz ci się zebrało! - odpowiedziała nawet nie kryjąc tego jak bardzo jest zdenerwowana.
-Chelsea? Wszystko w porządku? - usłyszała głos Leto, kiedy opierała się jedną ręką o ścianę. Przytaknęła uspokajająco, starając się zapewnić, że ma wszystko pod kontrolą.
-Mam gdzieś twoją forsę – jęknęła czując jak łzy zbierają się pod jej powiekami – To kasa za co? Za noc? Za milczenie? Czy za usługę?
-Zwariowałaś? - warknął w jej stronę.
-Nie pozwolę Ci nigdy, ale to nigdy abyś miał jakikolwiek wpływ na moją córkę! - zacisnęła usta starając się nie płakać. Dopiero teraz usłyszała głos Aidy przeplatany z innym głosem, a także serię stukotów obcasów o posadzkę.
-Daj mi spokój! - krzyknęła ukrywając twarz w dłoniach – Nie chcę od ciebie niczego! Wiem, jak bardzo cię skrzywdziłam! To najgorsza rzecz jaką zrobiłam w życiu, ale nie mogę już z tym nic zrobić! A teraz jeszcze dziecko!
-Proszę cię Chelsea! - poczuła jak próbuje ją przytrzymać chwytając za ramiona i przyciągając ją do siebie.
-Nie dam rady jej wychować, bo nie chciałam mieć teraz dziecka – załkała osuwając się po ścianie, nadal nie mogąc wyswobodzić się z uścisku piłkarza. Kucnęła łapiąc nerwowo powietrze.
Czuła, że ma problem ze złapaniem oddechu. Dotknęła brzucha zamykając oczy i czując jak robi jej się gorąco.

-Co się dzieje David? - tuż za nim pojawiła się Aida, łapiąc go za ramię. Ona jednak nadal trzymał Chelsea za rękę starając się ratować sytuację.
-Boże, chyba ją zdenerwowałem – jęknął starając się zachować spokój – idź po mamę! Chelsea, słyszysz mnie? Oddychaj...
-David! Co jej jest?! - usłyszał głos matki, która chwilę później pojawiła się tuż nad nim.
-Nic mi nie jest- sapnęła Cruz starając się wstać. Oparła się na jego ramieniu ciągle trzymając się za brzuch – Jeszcze nie rodzę.
-Trzeba jechać do lekarza? - spytała Dorea, ale ta pokręciła nerwowo głową.
-Nie, nie. Proszę, zrobiło mi się jedynie trochę słabo – jęknęła, po czym rozejrzała się po korytarzu – Mogę prosić o taksówkę? Za dużo atrakcji jak na jeden dzień...
-Ja ją zawiozę – zreflektował się brunet, nie dając jej nawet odezwać się słowem i ciągnąc ją w stronę wyjścia – Przynieście proszę jej płaszcz...

______________________
Ta dam ;) Takie tam nowe. 

12 komentarzy:

  1. muszę przyznać, że ten rozdział jest na serio genialny! tutaj widać, jak bardzo zmieniły się relacje pomiędzy Davidem a Pepitą. w pewnym sensie dziecko powinno ich do siebie bardziej zbliżyć, a nie oddalić. kochają się, ale niestety tego nie rozumieją. mam nadzieję, że z dzieckiem nic złego nie będzie. czekam na kolejny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już przestraszyłam się, że przez to zasłabnięcie Chelsea coś stanie się jej lub dziecku. Na szczęście jest OK. Mam nadzieję, że po tej sytuacji David zrozumie wszystko i zechce jej wysłuchać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj namieszało się. Oby Pepicie nic się nie stało i oboje zrozumieli jak bardzo się kochają i zaczną cieszyć nadejściem bobasa. Dałam ciała z Tytkiem za co przepraszam, ale na pewno do niego wrócę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... końcówka się nam rozegrała. Zła Chelsea ;D
    Po części rozumiem ją ale pragnę aby była z Davidem i wszystko się między tą dwójką ułożyło ;D
    Ja powinnam dzisiaj dodać nowości ale zapraszam jak nie czytałaś stare bo czeka na ciebie niespodzianka na www.zycie-to-decyzje.blogspot.com :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam nadzieje że sie pogodzą i wszystko będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  7. "Takie tam nowe." - nowe i genialne!
    Oby Chelsea nic nie było i dziecku także!
    Niech się wszystko ułoży i będzie dobrze! Widać jak ich do siebie ciągnie. Nadal coś do siebie czują.
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Może mi się tylko wydaje, ale David chyba zaczyna czuć się odpowiedzialny za dziecko. Oboje powinni na spokojnie porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić.. Czekam na nowość :)
    PS. Nowość u mnie będzie, ale po maturach ustnych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    Chciałabym zacząć pisać kolejne opowiadanie i chciałabym zapytać czy masz może pomysł jaki piłkarz mógłby zostać głównym bohaterem? Jeżeli mogłabyś prosiłabym o wyrażenie swojego zdania na moim starym blogu : you-can-fix-everything.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej!
    Zapraszam na prolog na moim nowym blogu:
    http://we-can-feel-your-halo.blogspot.com/
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Serdecznie zapraszam na rozdział czwarty na www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń